Data: 2003-01-24 09:31:10
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b0qvbd$91d$1@news.onet.pl...
> Tak, tak samo jak konfrontacja dzieci których rodzice akceptują rude włosy
> i zajęczą wargę a w szkole okazuje się że nikt.
> Kolorowa:) Nie zmienisz świata i nie możesz nie powoływać dziecka na świat
> TYLKO dlatego że w wieku sześciu lat będzie musialo przejsc próbę
> konfrontacji ze światem. Takie jest moje zdanie. I w wychowaniu
> staram się bardziej (co nie znaczy że tylko, ale na to stawiam jako
> bardziej konstruktywne) uczyć dziecko radzić sobie z cierpieniem,
> odpowiednio podchodzić do niego i niwelować niż chronić je przed nim.
Wydaje mi się, że jest różnica między nauką radzenia sobie z nieuchronnym
cierpieniem i umiejętnością przyjmowania go - a świadomym działaniem
uwzgledniającym takie skutki jak np. bezpardonowe wyzywanie matki od
puszczalskich.
Uważam, że nawet jeśli tłumaczenie bedzie logiczne i lewa półkula przyjmie
fakt do wiadomosci, to z tą prawą będzie dużo trudniej. Myślę, że dziecko
będzie miało duży kłopot z pogodzeniem tego, że mama się nie puściła, skoro
jednak poszła z obcym facetem do łóżka.
Poza tym tak się zaczęłam zastanawiać, jak by się czuło dziecko (nie
rodzice, o czym już pisaliście, ale dziecko), gdyby się dowiedziało, że jest
nieuleczalnie chore i zawdzięcza to właśnie biologicznemu tatusiowi?
Co odpowiedzieć dziecku, jeśli zapyta, dlaczego do tego dopuściliście
(zarówno do wyzwisk), skoro wiedzieliście, że tak może być?
--
Małgosia
|