Data: 2003-01-24 10:55:14
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <b0pb9i$bjq$11@news.tpi.pl>,
malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl says...
> > Wrocimy do rozmowy za pare lat moze, kiedy bede mogl powiedziec "tak,
> > wychowalem wlasne dziecko tak, ze smieje sie z tego ze inni go nie
> > rozumieja"
>
> Wiesz, szczerze Ci tego zycze. Choc trudno mi sobie wyobrazic, zeby dziecku
> bylo latwo dotrzec do takiego punktu widzenia. Ale ufam, ze majac oparcie -
> bardzo mocne - w rodzicach, rzeczywiscie nie zaplaci za to duzej ceny.
> Bo male dzieci nie potrafia ot, tak - wzruszyc ramionami i pogardzic calym
> swiatem dookola. Te starsze juz moze tak, ale nie te najmniejsze.
Widzisz, problem jest gdzie indziej.
Dziecko zawsze, predzej czy pozniej napotka w swiecie cos, z czym bedzie
musialo sobie poradzic - czy od malo waznego koloru wlosow czy ksztaltu
uszu do powazniejszych problemow. Niezaleznie od tego co bedzie robilo i
tak kiedys to sie stanie.
I wyjscia sa dwa. Albo przygotowac je na to i jak sobie ma z tym radzic,
albo zostawic problem do rozwiazania "na pozniej, kiedy sie pojawi". Ja
staram sie dzialac tak, zeby zanim to sie stanie dziecko wiedzialo, ze
ludzie sa rozni i dlatego z gory nalezy zakladac, ze ich zachowanie moze
byc bledne. I nie nalezy brac do siebie tego co inni mowia lub robia.
Tak zyje odkad pamietam czyli od jakiejs 1-2 klasy podstawowki, i dobrze
mi z tym.
K.
|