Data: 2003-01-24 10:36:54
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <b0pb8j$bjq$3@news.tpi.pl>,
malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl says...
> Alez to nie jest rozmowa o elemencie ciala!! Chba ze masz na mysli uzyczenie
> penisa, ale to jest jakby bardzo plytka interpretacja.
Widzisz, z naszego punktu widzenia nasienie to jest material, a nie
gornolotnie nazwana "czastka czlowieka"
> Mylę że w tym punkcie zostałam odpowiednio wychowana
> > i na pewno nie jestem sama; rodzice to tylko Ci którzy karmiš, kochajš,
> > wychowujš. Dawcy: nasienia, nerki, krwi to tylko dawcy, nie wpływajš
> > na tożsamoć.
>
> dawna nasienia = dawca materialu genetycznego. Sporo rzeczy nam wdrukowuje
> od razu. I nie sposob miec obojetnego stosunku do sprawy, ze pochodzi sie de
> facto od nieznanego ojca. Zawsze ten problem zostaje w podswiadomosci,
> jakkolwiek nie kochaloby sie ojca, ktory wychowal. Ale pytanie: kim jestem?
> do kogo jestem podobny? po kim dziedzicze temperament, sposob chodzenia,
> glos.... To sa rzeczy, wbrew pozorom - wazne.
Nie moge powiedziec tego z wlasnego doswiadczenia wiec wiekszosc i tak
zdeprecjonuje ten argument - ale moge jedynie powiedziec, ze dla mnie to
nigdy nie bylo wazne. Wazne dla mnie bylo to w jaki sposob rozmawiam,
ucze sie itp. z moim ojcem, a nie czy przekazal mi on geny.
> Margola z Tozsamoscia Klanowa
O! Moze to jest wlasnie podstawowa kwestia?
My takiej tozsamosci nie mamy, nie byloby problemem (tu na wszelki
wypadek mowie tylko za siebie) opuscic teraz kraj i zostawic wszystkich
z "pozostalej" rodziny, oprocz Asi i Emilki, i wyjechac na drugi koniec
swiata. Mnie nic z nimi nie wiaze na tyle, zeby to byl jakis problem.
K.
|