Data: 2003-01-24 13:19:05
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
AsiaS wrote:
> Z góry wiadomo ze obraz będzie zniekształcony nie tylko dlatego
> że rozmówca ma własne doświadczenia które się nie pokrywają
> z poprzednikiem ale także dlatego że poslugiwanie się jedynie słowami
> i to okrojonymi w stosunku do obcej osoby utrudniają zrozumienie
> jeśli się nie ma przynajmniej pozytywno-ciekawego nastawienia.
> Negatywne praktycznie to wyklucza. Nie mówiąc o tym
> że epitety wykluczają nie tylko rozmowę ale rozmówcę.
Ale wystarczy juz tylko obojetno-poznawcze.
Epitetów staram sie z zalozenia nie uzywac. Za reszte rozmówców reczyc
nie moge ;)
> A czemu? Miło się z Tobą rozmawia:)
I wzajemnie :)
> > Tylko, ze ja nie zakladam, ze bede
> > potrafila- a Kuba owszem ( chyba, ze zle zrozumialam jego slowa ).
> O ile go znam;) myślę że źle odebrałaś.
Nie. On to potwierdzil lagodzac juz tylko nieco swoja wypowiedz ( i
czyniac ja juz nieco bardziej realistyczna a nie na wyrost ).
> > Dla mnie usuniecie znanej i potencjalnie
> > przez to groznej dla przyszlosci osoby z tej lamiglowki ( sasiada wraz z
> > jego rodzina ) na rzecz osoby nieznanej sobie i dziecku- jest ta
> > minimalizacja ryzyka.
> Cóż, dla mnie to nie tak. A jak sie zapatrujesz na sprawę tej kobiety -dawczyni?
Dokladnie tak samo.
Obce jajeczko i próba zaplodnienia mnie- tak.
Adopcja- tak.
Osoba noszaca przez 9 miesiecy moje dziecko pod sercem - nie. ( z pelna
swiadomoscia pisze _moje_ )
Znajoma, osoba z bliskiego otoczenia, obarczona w dodatku rodzina-
noszaca moje dziecko pod sercem- tym bardziej nie.
Za duze prawdopodobienstwo komplikacji uczuciowo-emocjonalnych u
wszystkich zainteresowanych stron.
pzdr
agi
|