Data: 2002-04-24 18:27:28
Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "Kami" <k...@p...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> -----Original Message-----
> From: Kinga [mailto:k...@a...pl]
> Posted At: Wednesday, April 24, 2002 7:08 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: Jak daleko siega medycyna.
> Subject: Re: Jak daleko siega medycyna.
> musze sie przyznac, ze wcale mnie to nie zbulwersowalo. Moze
> wierza w to, ze
> bedzie im latwiej wychowac szczesliwe dziecko.
> Nie rozumiem jednak co znaczy "specjalnie". Prawda, wybraly
> gluchoniemego
> dawce. Nie oznacza to jedak ze dziecko na 100% bedzie gluche,
> owszem jest
> duze prawdopodobienstwo, ale nie pewnosc.
A ja słyszałam, że osiągnęły cel, że dziecko jest głuchonieme. I zobacz -
wydawałoby się, że każdy rodzic chciałby, żeby jego dziecko było zdrowe,
miało jak najszersze możliwości poznawania świata i żeby miało jak najmniej
kłopotów z radzeniem sobie z tym światem. A te kobietki zafundowały swojemu
dziecku jakby nie było kalectwo. W tym sensie, że świadomie odebrały mu
możliwość pełnego poznania świata, zabawiły się w Boga niemalże, pozbawiając
dziecko możliwości odbierania jakiejś części zmysłowych wrażeń. W imię
czego?
> Inna rzecz mnie zastanawia - co z parami gluchoniemych? Znam
> takie, maja
> dzieci. Prawdopodobienstwo gluchoty takie same. Swiadomosc i
> chec posiadania
> dzieci taka sama. Czy pare gluchoniemych decydujacych sie na poczecie
> dziecka tez jest swiadomym okaleczaniem?
Można nad tym dyskutować. Trzeba byłoby sprawdzić, jak procentowo kształtuje
się prawdopodobieństwo. Ale zastanawiają mnie motywacje - podejrzewam, że te
pary głuchoniemych bardzo by chciały, żeby ich dzieci miały sprawne
wszystkie zmysły. A te kobiety świadomie zwiększyły ryzyko upośledzenia
swojego dziecka i osiągnęły cel.
> A moze tu chodzi o "te lesby"?
A gdyby głuchoniema para heteroskesualna z bezpłodnym mężem zdecydowała się
na sztuczne zapłodnienie nasieniem od głuchoniemego dawcy? Po to, by dziecko
nie słyszało? Dla mnie byłoby to bez różnicy...
> Pozdrawiam i zapewniam ze wcale a wcale mnie to nie bulwersuje.
A mnie owszem. Żal mi dzieciaka, któremy tak wiele odebrano. I w dodatku nie
rozumiem, w imię czemu mu to odebrano.
Czy to naprawdę dąży do tego, żeby ludzie upośledzeni fizycznie (z jakimś
defektem lub brakiem) życzyli sobie, by genetyk tak zamanipulował, żeby
dziecko też nie miało rąk/nóg? Przecież to się niczym nie różni.
Okaleczenie. IMHO oczywiście.
I żeby nie było - Boże broń nie traktuję ludzi niepełnosprawnych w
jakimkolwiek sensie jako gorszych czy godnych pogardy. Wiem (z własnego
doświadczenia!), że jest im po prostu trudniej w życiu. W tysiącu aspektów.
I nie jestem w stanie pojąć, jak rodzic może coś takiego świadomie
zafundować dziecku. Świadomie sprawić, by życie dziecka było trudniejsze i
uboższe.
--
Kami (smutna)
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
|