Data: 2014-11-05 06:58:11
Temat: Re: Karmel
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-11-04 23:21, Jarosław Sokołowski pisze:
> Kiedyś człek szedł na rynek, brał w palce wystawione sukno, i wiedział,
> czy dobre w gatunku. Podobnie potrafił ocenić zacność szabli po tym,
> jak się ugina. Konia po zębach, buty po wyglądzie skóry, a inne nabytki,
> to sam nie wiem po czym. Dzisiaj ludziska tak niekumate, że jak nie
> zobaczą nalepki z właściwym napisem, to nie wiedzą, czy to dobre, czy
> złe, czy wypada kupić, czy nie. Ja już nie mam biegłości w ocenie sukna.
> Konia też bym wybrać nie umiał. Ale z oceną tych rzeczy, co je wsześniej
> wymieniłem, to ja problemów nie mam.
Z materiałami, butami, torbami problemu nie mam, jestem macantką i od
razu wiem, czy to dobra skóra, czy materiał, nie muszę studiować składu
na metkach - choć studiuję może bardziej w poszukiwaniu frazy fairtrade
i jeśli tylko jest możliwość, kupuję to.
> Moje doświadczenia z samochodami takie, że największe zepsucie szerzy
> się wśród tych na gwarancji. A tak to jest paskudnie pomyślane, że
> trzeba jechać (lub co gorsza wieźć grata) do jakiejś autoryzowanej
> stacji. Natomiast kilkuletnim samochodem, przejrzanym wcześniej przez
> Dobrego Mechanika, to ja bym się nie bał i na koniec świata. Jak się
> nawet co stanie, to nie stracę czasu, bo zrobi mi to przygodny magik.
> Albo sam dakt-tejpem zespolę to co się rusza, choć nie powinno. A WD40
> popsiukam to, co stoi, a powinno się gibać lub kręcić.
A co z elektroniką? Samochody są nią przepełnione już od jakiegoś czasu
i samo popsiukanie chyba nie wystarczy? Z drugiej strony tak jest, jak
piszesz. Wszyscy znani mi wyprawowcy jadąc do Azji, na Syberię, czy
gdzieś w tamtą stronę radzą zaopatrzyć się na czas wyjazdu w jakieś
proste "ruskie auto", najlepiej z demobilu, które to każdy mechanik, czy
traktorzysta w każdej głubince w razie czego pospawa, postuka, naprawi
młotkiem. W razie awarii nowoczesnego faszerowanego elektroniką
samochodu na mongolskich pustyniach, czy zabajkalskich sepach - mogiła.
> Można co dzień garować całe lata, wydawszy wcześniej niewielkie pieniądze,
> nie sprzedając duszy diabłu, nie biorąc kredytu. I bez warunku, że coś
> trzeba "aż tak".
Tak, ale jak do wszystkiego potrzebny jest łut szczęścia przy zakupie.
Kupując coś firmowanego sprawdzoną marką jest mniejsze ryzyko, że za
chwilę poleci się wymieniać, lub wyrzucać. W przypadku solidniejszych
zakupów jednak wolę nie ryzykować korzystając z "wyjątkowych okazji".
--
B.
|