Data: 2002-04-05 10:41:34
Temat: Re: Komórka męża
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ciekawa rzecz-jakos wsrod wypowiadajacych sie nie zauwazylam zawisci.
Tylko
> zdziwienie, ze tak malemu dziecku juz sie kupuje cos, bez czego spokojnie
mozna
> sie obejsc. Nie dlatego, zeby innych nie bylo na to stac- ale dlatego, ze
to
> dosc smieszne aby _male_ dziecko ( nie nastolatek ) musialo miec wlasna
> komórke, wlasny komputer, wlasny sprzet grajacy itp gadzety.
Akurat chyba komórka nie jest aż tak kosztowną rzeczą - gdybym chciała dać
Michałowi komórkę, pewnie bez większych problemów by mnie było na to stać,
jak i większość grupowiczów. Może w przypadku Alex sa powody dla których
komórka sie przydaje, ale w większości przypadków chyba nie. Michał ma sześć
lat, i niestety ciągle jeszcze nie wychodzi sam na nasze podwórko - po
prostu boję się go samego puścić. I w naszym przypadku (otoczenie) telefon
mógłby byc właśnie niebezpieczny.
I nie chodzi o jakąś zawiść, bo np. jeśli za kilka lat bardzo będzie pragnął
czegoś co pozwoli mu rozwijać zainteresowania (np. gitara albo komputer), to
pewnie mu kupimy (albo sobie kupimy nowy a jemu oddamy nasz ;)), tylko o to,
że akurat komórka w wieku lat sześciu zwykle do niczego nie jest potrzebna,
a tylko może spowodować nieszczęście. (Do optymistów - jeśli ktoś napadnie
na dziecko, to nie ma co liczyć na delikatność - mnie dwa lata temu o
godzinie piątej po południu bandzior uderzył w twarz, kiedy byłam razem z
dzieckiem, a zabrał mi raptem 32 zł. A Michał pamięta to doskonale do tej
pory)
Pozdrawiam - Ula
|