Data: 2005-12-06 18:15:14
Temat: Re: O 14-latkach jeszcze
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dn4j68$22ka$1@news.mm.pl...
>> i nie wyklucza to bynajmniej zakazow. one sa drogowskazami.
>> nie kazdy chce z nich zrezygnowac. ale nawet jesli to dobrze
>> wie, ze jest to cos niewlasciwego.
>
> Wie jedynie, że coś jest niewłaściwe dla_jego_rodziców, a nie w ogóle.
i co w tym zlego? dziecko jest czescia rodziny. i chyba powinno wiedziec,
ze jest to jego pierwsza spolecznosc, w ktorej sa jakies tam zasady.
> I nie sądzę, by świadomość takiego stanu rzeczy była aż taka ważna.
> Życie człowiek spędza w oparciu o swoje własne zasady, a nie o zasady
> rodziców.
"swoje zasady" to w wiekszosci zasady wyniesione z domu.
> I jeśli od zawsze miał wpajane, że "nie, bo nie", bez żadnej sensownej
> argumentacji, a jedynie z wytłumaczeniem "bo ja mam takie zasady i
> poglądy", to nauczy się tylko i wyłącznie tego, by w danych kwestiach nie
> dyskutować z rodzicami (bo to niczego nie zmieni), ale gdy rodziców nie
> ma, to można żyć po swojemu.
nikt tutaj nie podal takiej argumentacji. ale jesli teoretyzujemy
to uwazam, iz argument, "bo sa takie zasady" jest imo dopuszczalnym
argumentem. dzieco powinno wiedziec, ze kazda spolecznosc, rodzina,
szkola, podworko ma zasady takie czy inne. czy nauka iz przynaleznosc
do jakiejs tam spolecznosci to tez jest przestrzeganie zasad jest zla?
imo nie.
iwon(k)a
|