Data: 2006-01-22 21:06:31
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dqvn73$a70$1@inews.gazeta.pl>
miranka <a...@m...pl> pisze:
> Nixe, nie mąć. Cały czas chodzi o WYPRASZANIE z pokoju dziecka, które
> czuje się tym faktem POKRZYWDZONE.
Komu chodzi? Tobie na pewno, ale chyba raczej nie A.D., a z nią podjęłam
dyskusję na ten temat i w tym duchu ją prowadziłam.
Asia Duszczyńska:
"A czym to się różni? Skoro nie ma siedzieć u siebie w pokoju to gdzie? W
łazience, w kuchni, w
garderobie, a może na balkonie. Tak czy siak ma siedzieć samo kilka godzin
jak są goście..."
Więc nie o formę tego wypraszania/nakazywania/namawiania jej chodziło, lecz
o sam fakt, że dziecko nie przebywa w pokoju rodziców i jest to dla niego
trauma.
Nigdzie natomiast nie było mowy o formie. Dopiero Ty zaczęłaś o tym pisać.
> Coraz bardziej plączesz się w zeznaniach i już nie wiesz, jakich
> argumentów używać:)))
Nie sądzę. Specjalnie przejrzałam ten wątek od początku i podtrzymuję swoje
zdanie.
> Przekaz jest jeden - szanuj uczucia swojego dziecka.
Owszem, ale dla Ciebie ten szacunek jest równoznaczny z formą przekazu, a
dla A.D. z samym faktem, że dziecka się z pokoju nie pozbywa (niezależnie od
sposobu tego "pozbywania").
Innymi słowy - Ty nie wykluczasz, ze dziecko może pobyć samo, jeśli
odpowiednio do tego podejdziemy i odpowiednio mu to zakomunikujemy. Z kolei
dla A.D. sam fakt, że ktoś usiłuje zasugerować dziecku, że powinno pobawić
się w pokoju jest niedopuszczalny, bo jest to oznaka nieposzanowania jego
uczuć.
W każdym razie ja tak właśnie zrozumiałam jej wypowiedzi i cały czas do tego
się odnosiłam. W oderwaniu od formy przekazu.
Już nie wiem, jak mam to jaśniej napisać ;-).
--
PozdrawiaM
|