Data: 2006-01-22 21:22:53
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:43d34172$0$17932$f69f905@mamut2.aster.pl>
Agnieszka <a...@z...net> pisze:
> Pójdą na konkurencyjną imprezę, która zostanie zorganizowana u
> bezdzietnych znajomych. Może być, czy jeszcze coś Ci się w
> sformułowaniu nie podoba?
Sens mi się nie podoba, ale nie chce mi się już tłumaczyć dlaczego.
>> U Was jest inaczej? To dzieci ustalają warunki?
> My ustalamy warunki. My wszyscy. Demokracja taka. W granicach
> rozsądku.
Wyobraź sobie, że my także. Dlatego rozsądek każe nam poprosić dzieci o
pozostanie/udanie się [1] do swojego pokoju i swoich zajęć w momencie, gdy
rozmawia się o rzeczach nie przeznaczonych dla ich uszu, bądź ogląda rzeczy
nie przeznaczone dla ich oczu.
[1] i nie mówię teraz o formie takiej prośby, lecz o samym fakcie
> Pomysł "rodzice się bawią, a gówniarzeria won" jakoś nam
> nie przyszedł do głowy.
Nam też. Za to przychodzi nam do głowy pomysł "każdy zajmuje się na swój
sposób w swoich pokojach - rodzice i znajomi u siebie, a dzieci u siebie".
> Może w trosce o to, żeby podrośnięta
> gówniarzeria nie stwierdziła "nastolatki się bawią, a wapno won".
Wiesz, ja raczej defaultowo nie liczę na uczestnictwo w prywatkach czy
psiapsiółskich spotkankach moich nastoletnich/dorosłych dzieci i uważam, że
to dość normalne.
Są imprezy wspólne, rodzinne, rodzinno-przyjacielskie, w których uczestniczą
wszyscy domownicy, a są też takie, gdzie ma się ochotę na zabawę we własnym
gronie, a nie do spółki z dziadkiem, wujkiem, kuzynkami i wnuczkami.
> tym, kto się bawi i co ewentualnie robi reszta rozmawiamy wcześniej i
> ustalamy warunki, w których nikt nie będzie musiał nudzić się
> zamknięty wbrew swej woli w 4 ścianach przez x godzin, bo reszta
> postanowiła mieć udany wieczór. Jak traktujesz ludzi, tak oni cię
> będą traktować. Podstawowa zasada, którą wpajam dzieciom od
> najmłodszych lat. Że tak powtórzę za kimś: "sprawdza się"
Niessssamowite.
Bo wiesz, ja się generalnie z nikim w domu nie liczę, potrafię wrócić z
pracy o 23:00, wraz z tabunem przyjaciółek, wygonić męża do mamusi, dzieci
sprzedać sąsiadce i balować cały weekend z zastrzeżeniem, żeby mi się nikt
na oczy nie pokazywał.
Całe szczęście, że uświadomiłaś mi, że można inaczej :>
>>> stara schorowana matka będzie siedzieć w
>>> pokoju z zakazem wychodzenia,
>> [...]
>>> bo ona ma się czuć w domu swobodnie a
>>> nie myśleć o tym, czy matce czegoś nie trzeba...
>>
>> Czy możesz mi wytłumaczyć w jakim celu zawsze tak koszmarnie
>> przejaskrawiasz omawiane sytuacje?
> Skąd wiesz, że przejaskrawiam?
Bo czytam wątek.
Rozumiem, że przykład ze staruszką miał być analogią do omawianej tu
sytuacji. Tyle tylko, że nikt tu nie pisał o zakazie wychodzenia z pokoju
nałożonym na dziecko i o tym, że w czasie spotkanie nie myśli się w ogóle o
tym, czy czasem dziecku czegoś nie potrzeba.
--
PozdrawiaM
|