Data: 2005-06-15 09:57:40
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: "Vax" <v...@t...pl.bez.tego.tu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisała:
I tak osiagneliscie granice absurdu.
> Za chwilę wyjdzie na to, że zasadniczo to każdy, kto choć przez chwilę ma
> kontakt z cudzym dzieckiem, ma jednocześnie prawo decydować o jego
> wychowaniu.
Dyskusja (jeden z jej watkow) tyczyl sie bodajze metod wychowawczych
stosowanych przez nauczycieli. I tu chyba wystarczy zdrowy rozsadek,
bez przytacznia wizji zwyrodnialcow tluczacych dzieci przewodem od
zelazka, jakiegos kleczenia na grochu etc. etc.
Rodzice (w liczbie mnogiej) moga podyskutowac o kijach i marchewkach,
stosowanych wobec _kazdego_ z dzieci.
Dziwnym by bylo, gdyby za to samo przewinienie maly Kazio
stal w kacie zas rownie mala Justysia wysluchala na boczku
pogadanki nt. niestosownosci pewnych zachowan, gdyz mama nie zyczy sobie,
by udzielano jej chocby reprymendy, bo to ja moze "zestresowac".
Ciekawe, jakie wnioski wyciagalyby inne dzieci.
Bo to, ze "a moja mama to mi tylko palcem grozi, a twoja
to nie pozwala ogladac bajeczek, gdy jestesmy niegrzeczne"
to kwestia tego "czyja mama jest fajniejsza".
W szkole, przedszkolu, grupie, z _jednym_ wychowawca odstepstwa
od zasad prowadza do wniosku, ze "sa dzieci rowne i rowniejsze".
To "tak, na zdrowy rozsadek" ;)
v.
|