Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news
.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Porod rodzinny
Date: Thu, 11 Aug 2005 14:21:36 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 83
Message-ID: <ddffsj$89t$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <dddc2j$q30$1@inews.gazeta.pl> <ddesqf$oe3$1@nemesis.news.tpi.pl>
<ddfbj2$1ts$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: axo2.internetdsl.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1123762900 8509 83.18.92.2 (11 Aug 2005 12:21:40 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 11 Aug 2005 12:21:40 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Antivirus: avast! (VPS 0532-3, 2005-08-10), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:78912
Ukryj nagłówki
Witam
> > Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
> > oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie
ze
> > strachu
>
> Przeprowadzałaś badania w tym zakresie?
Nie. Sądzę jednak, że w większości przypadkach, kiedy mężczyzna nie chce być
przy porodzie, to wynika to właśnie ze strachu. No bo z czego innego?
> > Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny
>
> Jak się korzysta ze znieczulenia, to poród nie jest nadzwyczaj bolesny.
Pewnie, że tak. Mimo wszystko jakby nie patrzeć jest bolesny i przeważnie
przy pierwszym dziecku bardzo się przedłuża.
> > Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić?
>
> Mit. Obalony, zresztą, przez wybitnego położnika prof. Fijałkowskiego,
ś.p.
Na pewno? Moja znajoma położna (może nie tak wybitna jak prof. Fijałkowski)
twierdzi zupełnie coś innego na ten temat.
Pewnie wynika to z tego, że niektórzy mężczyźni są w okrutny sposób
przymuszeni przez kobiety do bycia przy porodzie. Nie każdy jest w stanie
uporać się z widokiem rodzącej żony. Wszystko moim zdaniem zależy od stanu
psychiki.
> Uważasz, że jak facet nie nosi dziecka w brzuchu, to nie ma z nim więzi
> emocjonalnej?
Może ma, ale na pewno nie od pierwszych chwil. To co odczuwa mężczyzna
(mówię o okresie tuż po porodzie) jest jedynie namiastką tego, co odczuwa
kobieta wobec swojego nowo narodzonego dziecka. Z czasem zwykle wszystko się
normuje. Często zresztą bywa tak, że to własnie tatusiowie najbardziej
rozpieszczają swoje pociechy i dażą je niesamowicie wielkim uczuciem.
> > Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
> > psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na
> porządek
> > dzienny.
>
> Tia, ma na to 9 długich miesięcy...
Duży brzuch żony to co innego niż żywe dziecko, które można dotknąć,
obejrzeć, które jest bezbronne i potrzebuje bezustannej opieki. Wiadomo, że
psychicznie może nastawić się do tego, że będzie miał dziecko, ale sądzę, że
mimo wszystko zawsze jest to szokiem i wielkim wydarzeniem.
> > Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby
> być
> > przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to.
>
> A jesli on rzeczywiście chce przeżyć piękno powitania swojego dziecka
zaraz
> po urodzeniu? Uważam, że nie za fajnie mu to odbierać..
Jeśli będę widziała, że naprawdę bardzo mu na tym zależy, to zgodzę się, aby
również uczestniczył w tej chwili.
> > Zamiast
> > tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala
>
> ??!! Ja nawet nie pomyślałabym, by mojemu podobny pomysł do głowy
> strzelił... Może rzeczywiście nie ma sensu zapraszać Twojego męża na salę
> porodową. A nuż przyjdzie narąbany.
Narąbany to na pewno nie przyszedłby na salę porodową. Ktoś w końcu będzie
musiał zawieźć mnie do szpitala :). Zresztą, nie rób Ty z mojego męża
jakiegoś wstrętnego alkoholika! Tradycją przecież jest, że z kolegami opija
się przyjście na świat świeżo narodzonego dziecka, stąd moje obawy.
Osobiście wolę, aby po moim wyjściu ze szpitala zajął się wspólnie ze mną
dzieckiem, zamiast cieszyć się nim z innymi.
Wiesz.. tak jakoś wyczuwam, że nie pałasz do mnie sympatią..
Pozdrawiam
Ania Marcinkiewicz
|