Data: 2005-08-11 12:21:36
Temat: Re: Porod rodzinny
Od: "Anička jíž ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
> > Moim zdaniem jest to oczywiste dlaczego mężczyźni wzbraniają się przed
> > oglądaniem swojej ukochanej podczas porodu. Wynika to tylko i wyłącznie
ze
> > strachu
>
> Przeprowadzałaś badania w tym zakresie?
Nie. Sądzę jednak, że w większości przypadkach, kiedy mężczyzna nie chce być
przy porodzie, to wynika to właśnie ze strachu. No bo z czego innego?
> > Gdyby poród przebiegał w inny sposób niż przebiega, był mniej bolesny
>
> Jak się korzysta ze znieczulenia, to poród nie jest nadzwyczaj bolesny.
Pewnie, że tak. Mimo wszystko jakby nie patrzeć jest bolesny i przeważnie
przy pierwszym dziecku bardzo się przedłuża.
> > Może lekarze zamiast zająć się mną musieliby go cucić?
>
> Mit. Obalony, zresztą, przez wybitnego położnika prof. Fijałkowskiego,
ś.p.
Na pewno? Moja znajoma położna (może nie tak wybitna jak prof. Fijałkowski)
twierdzi zupełnie coś innego na ten temat.
Pewnie wynika to z tego, że niektórzy mężczyźni są w okrutny sposób
przymuszeni przez kobiety do bycia przy porodzie. Nie każdy jest w stanie
uporać się z widokiem rodzącej żony. Wszystko moim zdaniem zależy od stanu
psychiki.
> Uważasz, że jak facet nie nosi dziecka w brzuchu, to nie ma z nim więzi
> emocjonalnej?
Może ma, ale na pewno nie od pierwszych chwil. To co odczuwa mężczyzna
(mówię o okresie tuż po porodzie) jest jedynie namiastką tego, co odczuwa
kobieta wobec swojego nowo narodzonego dziecka. Z czasem zwykle wszystko się
normuje. Często zresztą bywa tak, że to własnie tatusiowie najbardziej
rozpieszczają swoje pociechy i dażą je niesamowicie wielkim uczuciem.
> > Mężczyzna musi przystosować się do ojcostwa,
> > psychicznie uporać się z tym wielkim wydarzeniem, przejść z tym na
> porządek
> > dzienny.
>
> Tia, ma na to 9 długich miesięcy...
Duży brzuch żony to co innego niż żywe dziecko, które można dotknąć,
obejrzeć, które jest bezbronne i potrzebuje bezustannej opieki. Wiadomo, że
psychicznie może nastawić się do tego, że będzie miał dziecko, ale sądzę, że
mimo wszystko zawsze jest to szokiem i wielkim wydarzeniem.
> > Ja jestem w piątym miesiącu ciąży i choć mój mąż zaproponował, że mógłby
> być
> > przy porodzie, ja nie zgodziłam się na to.
>
> A jesli on rzeczywiście chce przeżyć piękno powitania swojego dziecka
zaraz
> po urodzeniu? Uważam, że nie za fajnie mu to odbierać..
Jeśli będę widziała, że naprawdę bardzo mu na tym zależy, to zgodzę się, aby
również uczestniczył w tej chwili.
> > Zamiast
> > tego nakazałam mu nie pić alkoholu po moim wyjściu ze szpitala
>
> ??!! Ja nawet nie pomyślałabym, by mojemu podobny pomysł do głowy
> strzelił... Może rzeczywiście nie ma sensu zapraszać Twojego męża na salę
> porodową. A nuż przyjdzie narąbany.
Narąbany to na pewno nie przyszedłby na salę porodową. Ktoś w końcu będzie
musiał zawieźć mnie do szpitala :). Zresztą, nie rób Ty z mojego męża
jakiegoś wstrętnego alkoholika! Tradycją przecież jest, że z kolegami opija
się przyjście na świat świeżo narodzonego dziecka, stąd moje obawy.
Osobiście wolę, aby po moim wyjściu ze szpitala zajął się wspólnie ze mną
dzieckiem, zamiast cieszyć się nim z innymi.
Wiesz.. tak jakoś wyczuwam, że nie pałasz do mnie sympatią..
Pozdrawiam
Ania Marcinkiewicz
|