Data: 2005-08-11 11:55:45
Temat: Re: Porod rodzinny
Od: "Marchewka" <M...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Anička jí ne Lipková" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO> napisał w
wiadomości news:ddfdck$n0m$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Ja się nie wzbraniam. Uczestniczyłem w narodzinach moich dzieci i poza
> > lubem były to dotychczas najszczęliwsze dni w moim życiu.
>
> Sšdzisz więc, że powinnam mężowi pozwolić by był przy moim porodzie?
Ja nie widziałam innej opcji. W końcu dwoje ludzi robi dzidziusia. Dwie
osoby mają z seksu prokreacyjnego przyjamność, więc czemu odmawiać jednej z
nich tego, co się wiąże z dalszą konsekwencją tegoż seksu?
POz atym, narodziny dziecka to bardzo ważny i niezwykle emocjonujący moment
(ojcowie też wtedy płaczą; może nawet bardziej, niż mamy), cementujący
związek. Często ojciec czuje się dzięki niemu bardziej związany z dzieckiem.
W końcu sam przecinał pępowinkę, widział pierwsze ruchy dziecka poza łonem.
Nasza córcia nas dodatkowo naznaczyła swoją kupą zaraz poo wyjściu ze mnie.
Gdyby TŻ-ta wtedy ze mną nie było, nie doświadczyłby także i tego rytualnego
'ukupienia'. ;-)
Małżeństwo jest na dobre i na złe, więc należy także przeżywać zarówno
dobre, jak i gorsze momenty razem. A tu trafia się i jedno, i drugie
jednocześnie. :-)
> Mylisz, że zmienia to na pozytywne spojrzenie na żonę i dzieci?
Pewnie zdarzają się faceci, u których poród rodzinny pozostawia jakiś
niemiły ślad. Jednak jak facet normalny*, to wszycho później jest OK. Znamm
wielu ojców, którzy asystowali przy porodzie własnych dzieci i się b. z tego
faktu cieszą. Mój TŻ także. Nie wyobrażaliśmy sobie, bym sama rodziła. Był
b. pomocny, także położnej. :-)
* emocjonalny, związany z dzieckiem i jego mamą, dla którego 'wszystko, co
ludzkie, nie jest obce'
> Wiesz.. ja trochę też z próżnoci nie chcę by mšż był przy mnie w tych
> chwilach. Wolę by mnie nie widział jak jestem brzydka i cierpišca.
Wiesz, jakby Ci to uświadomić... Nie zawsze będziesz piękna i atrakcyjna.
Ja z tych, co nie potrafią zrozumieć Twojego punktu widzenia - w trakcie
porodu jestem brzydka, nieatrakcyjna, z cierpieniem na twarzy i żeby tylko
mój ślubny tego nie oglądał, bo straci popęd (albo coś tam jeszcze mu się
wydarzy z główką i/lub głową) i nasze życie seksualne przestanie istnieć.
Sorry.
Poza wszystkim - jesli okaże się, że facet nie wyrabia (albo Ty nie możesz
znieść jednak jego obecności), to zawsze może salę porodową opuścić.
I
|