Data: 2004-09-20 18:43:15
Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cin0n8$ci4$1@news.onet.pl...
>
> Przeczytałem go uważnie i parę innych, również.
> Nie zmieniam jednak swoich poglądów.
> Co do zupy to nie chodzi o sam fakt czy przelał czy nie o wiele ważniejsze
> jest Twoje podejście do takich zdarzeń
OK, sam się o to prosiłeś :D
> 1. Budujesz quasi naukowe podstawy do tego że Twój może zachowywać się
> gorzej niż inne dzieci
Jakie quasi naukowe podstawy? Napisałam, że moje dziecko jest żywe - co to
ma wspólnego z quasi naukowymi podstawami??
> Co do klapsów to stosowałem zasadę że należy karać za niesuchanie w
> sprawach mogącyh być zagrożeniem dla zdrowia czy życia:
> - wchodzeni na parapet
> - bawienie się kuchenką gazowa
> - zupy nie miałem (ale nie odpuścilbym gdyby nie słuchało)
> - tak jak pisze proxy to wjeżdzanie na ulicę czy bieganie po niej
Widzisz, cały problem polega na tym, że moje dziecko nie wchodzi na parapet,
nie bawi się kuchenką gazową, nie zbliża się do gorącego piekarnika, do
ulicy nawet nie podbiega - mimo braku klapsów w wychowaniu; mimo, że jest
żywy, wie doskonale co wolno a czego nie wolno - w zasadniczych kwestiach;
> 4. Rozpuszczasz swojego syna nie traktując go jak należy, on jest tylko
> dzieckiem
> a Ty wymagasz od niego aby samodzielnie rozróżniał co jest dobre a co
> nie.
A ciekawe skąd masz takie informacje? Moje dziecko dostaje ode mnie jasne
komunikaty, co wolno (bo jest dobre) a czego nie wolno - nie "przekazuję" mu
tego ręcznie, ale przy pomocy innnych argumentów, o których tu pisałam (np.
nie dając czegoś lub nie pozwalająć na coś)
> jeśli Twoje dziecko słyszy któreś z przytaczanych tu prawd życiowych
> to ma kosmiczny problem jak postępować zgodnie z ideałem mamy
> i nie narażać sie na kłopoty, wybiera to co mu przychodzi do głowy
A możesz powiedzieć, o które z prawd życiowych dokładnie Ci chodzi? Bo jak
na razie, jest to z Twojej strony typowy bełkot, z którego nic nie wynika,
ale pod który można dowolnie dużo "podłożyć".
A teraz, uwaga, uwaga, Jackowe kretyństwo do kwadratu, które świadczy o tym,
że Jacek może i czytać potrafi, ale rozumieć tego co czyta - już ani w ząb:
> ale ma spokój bo Ty i tak go rozgrzeszysz bo przecież jest nadpobudliwy.
Widzisz, tak sie Jacku składa, że gdybyś zrozumiał, to co jest napisane, to
wiedziałbyś, że o "nadpobudliwości" mówi jedna z przedszkolanek, a ja
sprzeciwiam się temu stwierdzeniu. To jak ? Rozgrzeszę bo jest nadpobudliwy
czy nie rozgrzeszę, bo uważam, że nie jest nadpobudliwy ? Podpowiedź
znajdziesz w pierwszym poście tego wątku... Jeśli mimo tego nie zgadniesz -
daj znać, może ktoś pomoże Ci poznać prawidłową odpowiedź.
> Generalnie to masz szczęście że nie usunięto Twojego malca ze przedszkola
> wtedy mogłabyś realizować swój model wychowania płacąc za to jakieś osobie
> która chciała by wytrzymać z rozwydrządzonym malcem za którym zawsze murem
> stoi jego mama.
A za co mieliby go usunąć? Za to, że jest szybszy od innych dzieci? Czy za
to, że podzielił się zupą?
Nie do końca wiem co oznacza słowo "rozwydrządzony" - myślę, że coś koło
"rozwydrzony".... Oświeć mnie, bo słownik zbaraniał...
Przyszło mi do głowy, że tak naprawdę niewiele wiesz o moim synu i moich
metodach wychowawczych, a mimo tego uważasz go za "rozwydrządzonego". Czy
świadczy to o Twojej mądrości i umiejętności racjonalnej oceny ?...
Myślę, że gdyby zastosować Twoje kryteria "rozwydrzoności", to okazałoby
się, że każde dziecko na świecie jest rozwydrzone (Twoje - również -
szczególnie w świetle tych parapetów, na które wchodzi/wchodzą, kuchenek
gazowych, którymi się bawi/bawią - widzisz pod pewnymi względami mój syn
jest mniej rozwydrzony niż Twoje dziecko/dzieci - generalnie masz szczęście,
że Twoje dziecko, z tak "rozwydrzonymi" pomysłami nie zostało jeszcze
skierowane do zamkniętych placówek wychowawczo-opiekuńczych).
> Kupić sobie kilka ksiązek na ten temat i uważnie je przeczytać.
Żartujesz chyba? Przecież co autor, to ma inne zdanie na temat wychowania
dzieci. Mam na swoim dziecku testować kolejne metody, tylko dlatego, że ktoś
wydał książkę z czyimś pomysłem?
Teraz ja dam Ci dobrą radę - mniej czytaj pseudopsychologicznych książek,
więcej myśl - to zwykle pomaga. Szczególnie to myślenie. Nic mnie tak nie
śmieszy, jak facet, który nie myśli...
A teraz możesz napisać, że masz właśnie grypę, katar, oczy Ci łazawią i nie
widziałeś co czytasz.... Masz gorączkę, więc nie myślaleś, ale na codzień
wcale nie jesteś taki głupi, jak możnaby przypuszczać po tym wątku :D :D :D
Miłego wieczoru
Monika
|