Data: 2009-01-28 18:34:24
Temat: Re: Przyrządzanie tatara. //c.d.
Od: "czeremcha " <c...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Baseciq <n...@b...org> napisał(a):
> Jakie Howgh? Nie musiałaś stać. Z dzieckiem na rękach poza kolejką byłaś
> obsługiwana. Zresztą, wszyscy przesadzacie. Nie było super, ale też
> tragedii nie było.
Kolejka "bez kolejki" obsługiwana była na zasadach "5 osób z kolejki zwykłej i
jedna bez kolejki". W kolejce "bez kolejki" stały nie tylko kobiety z dziećmi
- także ciężarne i inwalidzi z książeczką zaświadczającą o niepełnosprawności.
A że w Polsce zawsze było łatwo o niepełnosprawność /mam na myśli łatwość
"załatwienia" sobie papierów/ - rzekomo - i nie tylko rzekomo -
niepełnosprawne osoby stały sobie w kolejce np. od 9 rano, żeby "załapać się"
na sprzedaż mięsa z tury "po 15:30" /dostawy dzielono na pół, żeby osoby
pracujące też mogły kupić/. Ciężarna albo dzieciata miała szansę w najlepszym
razie być 5 albo 6 w "kolejce bez kolejki"
Pamiętam, że sprzedawano np. po 30 dag kiełbasy "na głowę". Przy dostawie np.
12 kilogramów kiełbasy i podzieleniu dostawy na pół można było mieć wielkie
szanse, że się cokolwiek z tego dostanie... Nie mówiąc już o szansie wybrania
znośnego kawałka mięsa...
Albo dylematy w zakładzie pracy /urzędzie, którym pracowałam/ - na wydział
liczący 25 osób przypadło 5 grejfrutów z urzędowego bufetu. I dyskusja - czy
zrobić losowanie tylko wśród tych, którzy mają dzieci, czy wszystkich
pracowników traktować równo...
Fakt - głodna nie chodziłam, ale wiele rzeczy mogłam spróbować długo, długo
później - razem z moimi córkami, czyli niejako o pokolenie później, niż dzieje
się to teraz. Wiele rzeczy wywołuje we mnie do dziś obrzydzenie /wyroby
czekoladopodobne i salceson z sierścią/ albo wręcz i agresję /nienawidzę, gdy
w kolejce ktoś się na mnie pcha - od razu pyskuję. Nie mogę inaczej./.
Ania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|