Data: 2003-08-25 15:55:59
Temat: Re: Pstrąg
Od: Zbigniew Pieciul <m...@z...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wladyslaw Los pisze:
> <h...@W...pl> wrote:
>>>Czyzbys zawodowo parala suie gastronomia? Wspolczuje Twoim klientom.
>>
>>Tak i jakoś nikt nie mia" o mnie negatywnej opini a wręcz odwrotnie.
>
>
> Teraz juz wiem dlaczego mnie odrzuca od krajowej gatronomii.
>
- - -
>
>>> A wiesz że chyba inteligentniej rozmawia sie z dżdżownicą niż z toba?
>
>
> To rozmawiaj sobie inteligentniej.
Szkoda, ze ta rozmowa nabiera takiego tonu - 'tylko moje' albo 'tylko
twoje', tertium non datur, i zaraz komentarze do inteligencji
adwersarza, nazywanie mocne.
Po co Wam to?! Po co nam to?!
Czy oboje nie widzicie, ze my tu nie spotykamy sie po to, zeby pokazac
kto sie lepiej zna, kto najmadrzejszy -- tylko ewent. podzielic sie
doswiadczeniami, wiedza, ale to wszystko z jakas doza przychylnosci,
sympatii.
Jest jakis zly ton nawet w madrych, ciekawych wypowiedziach. Czy ja
wiem: jakas niewentylowana agresja, wrogosc? Czasem dobrze jest nie
wysylac postu natychmiast tylko zostawic na godzine, przeczytac go
jeszcze raz, zmoderowac. Bo dopiec drugiemu nie jest trudno -- a
prowadzic spor bez obrazania adwersarza - to jest sztuka, to jest tez
pokaz dobrego smaku.
W moim przekonaniu to nie jest tak, ze kuchnia to jest jakas wiedza
scisle spisana, ustalona, i koniec, nie mozna nic zmienic.
Smieszy mnie tez nieco ten maksymalizm -- ze jak ryba nie jest zlowiona
przeze mnie osobiscie albo przez zaufanego rybaka kilka minut temu to
nie warto jej brac do ust. Dla mnie wymiana uwag przy okazji pstraga
wydala sie przez pewien czas interesujaca, ale teraz boje sie, ze juz
idzie tylko na ambit, kto kogo.
Jasne, jest jakis wzorzec kuchni francuskiej, oczywiscie z rozroznieniem
regionalnym, wloskiej, chinskiej, tajskiej, itd. Trzeba w miare
mozliwosci te kanony znac, ale nie dlatego, ze to jest jedyna
obowiazujaca szkola, absolutny wzorzec, tylko dlatego, zeby przy
poszukiwaniu wlasnych receptur nie powielac tysiecy prob i bledow
poprzednich pokolen. A ekperymentowac oczywiscie trzeba, i warto!
Przy okazji dyskusji o pstragu odnotowuje nastepujace wnioski i
spostrzezenia.
Po latach zamkniecia, biedy, niedostatkow -- obecne pokolenie Polakow
nieraz b. zachlannie, z ogromna ciekawoscia swiata odkrywa kuchnie
innych narodow i kontynentow. To fakt, ze czesto nie mamy mozliwosci by
porownac nasze rezultaty z oryginalami, o ktorych czytalismy w
zagranicznych ksiazkach czy magazynach -- ale nie mozna z tego powodu
czynic nam wymowek. Grunt, by posuwac sie w pozadanym kierunku.
Dazenie do idealnego odtworzenia egzotycznych wzorcow nie moze byc celem
samym w sobie. Nastepny etap to umiejetne wykorzystanie tego
doswiadczenia, tej nauki - do naszych warunkow.
Ja tez ogromnie lubie czytac o kuchniach egzotycznych, raz na jakis czas
mam tez okazje skosztowac cos na miejscu. U siebie w domu probujemy wraz
z zona odtwarzac rozne rzeczy -- od rozmaitych wersji sushi po smaki
karaibskie, meksykanskie czy wynalazki kulinarne amerykanskich Indian.
To jest ciekawa nauka -- nie tylko skosztowac, nie tylko ugotowac cos
podobnego, ale przede wszystkim zastanowic sie -- dlaczego oni tak to
akurat robia.
Po takim etapie przychodzi ten najprzyjemniejszy, ktory streszcza sie do
hasla: "gotuj swiatowo ale z miejscowych surowcow". Gotuj swiatowo, to
znaczy smialo czerp z dorobku wlasnej i innych kultur, ale uzywaj do
tego przede wszystkim hodowanych na miejscu jarzyn, owocow, drobiu,
zwierzat, ryb itd. Bo tylko we wlasnej okolicy bedziesz mogl poznac
swoje zrodla zaopatrzenia, upewnic sie, czy to sa zdrowe rzeczy, itd. A
z dalekiego swiata mozna zawsze sprowadzic troche oryginalnych przypraw
i dodatkow, ktorym konserwowanie czy mrozenie tak bardzo nie szkodzi.
Pozdrawiam z sympatia,
Zbyszek
|