Data: 2014-10-25 15:52:12
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-25 15:30, Jarosław Sokołowski pisze:
> Ten jeden jedyny wyjątek dotyczy w tym zestawie akurat dania mięsnego.
> Wzmacnia jeszcze stereotyp, że wege, to niby same paciaje, a jak już
> ma być coś konkretnego na ząb, to mięso.
Proszę o pomoc w przełamaniu stereotypu. Nie rozdrobnione i nie paciate.
Kalarepę chyba przyjdzie gryźć i rzodkiewkę chrupać z marchewką na
przemian. A na gorąco?
Nie do końca to tak, ale teraz
> mniejsza o to. Teraz pozwolę sobie poczynić dalszą część uwag kulturowych.
> Kiedyś, jak na stół wjeżdżał pieczony bażant, to okryty był on skrzydłami
> z kolorowymi piórkami. Rumiane prosię musiało mieć radośnie zakręcony
> ogonek, a w pysku jabłko. Sztuka przyrządzania na tym się zasadzała, by
> to co kiedyś żyło, gdy już znajdzie się na stole, wyglądało tak jak za
> czasów, kiedy jeszcze żyło.
Przy okazji wpadło mi w oczy:
http://www.kucharz1935.republika.pl/
To się ostatnio trochę pozmieniało. Dzisiaj
> już nawet nie każdego mięsojada zachwycają takie przedstawienia.
Myślę, że niewielu już zachwycają.
Czasem ta dawniejsza sztuka polegała i na tym, by sztuka na stole
wyglądała jak zgoła coś innego.
> Lub też może -- o czym ja pisałem -- nie jedne chrupciate, lecz dwa lub
> nawet więcej. Kuchnie, o których teraz mowa, lubią wykorzystywać mocne
> zróżnicowanie w smakach. To mogło się wziąć się z dalszej Azji, gdzie
> uczta zrobiona z wielu malutkich potraw, za to mocno odmiennych, jest
> rzeczą normalną. Nie tylko w smakach, lecz i w konsystencji te różnice.
> Stąd moje liczne wtrącenia na temat tego, jak ważna jest kolejność
> wrzucania do gara tych wszystkich roślinek, a nawet czasem ich dopiero
> co wyodrębnionych części. Było tu kiedyś o uszaku bzowym. Grzybek taki.
> On smaku nie ma żadnego, za to ma charakter. Ze smakiem musi jechać na
> pożyczanego. Czyli jak bakłażan on, a nawet jeszcze bardziej. Albo tofu,
> tofu też samo z siebie nijakie. To wszystko niby same rośliny, grzyby
> najwyżej, ale jesli chcieć i móc, to różnice w smakach można wyodrębnić
> daleko większe niż wśród miąs. Nie każdy w ślepej próbie odróżni na
> talerzu bażanta od cietrzewia (te piórka, to też trochę po to). A nawet
> kurczaka od indyka.
Wreszcie dorwałam małe bakłażanki.
Uszaka bzowego nie znam z kuchni, tylko z atlasu grzybów. Nie wiem, czy
widywałam, mogłam nie zwrócić uwagi - teraz będę rozglądać się za nim.
--
B.
|