Data: 2014-10-26 11:15:34
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "bbjk" <a...@b...cc> napisał
>W dniu 2014-10-26 06:22, Alek pisze:
>
>>> Gdyby tylko takich "świrów" ta Ziemia nosiła, żyłoby się o niebo
>>> spokojniej.
>>
>> Zgadzam się, jest to wariactwo z tych najmniej szkodliwych.
>
> To nie jest wariactwo. Chyba, ze używasz tego słowa metaforycznie.
Dlaczego metaforycznie? Wariacja to odmienność, odchylenie od
przeciętnej, od normy, typu.
> A jaką szkodliwość czynu widzisz?
> Poza tym, że najmniejszą?
A to już zależy od konkretnej sytuacji. Jeśli tobie nie szkoda czasu i
energii na szczególne dogadzanie temu odmieńcowi to oczywiście liczy
się twoja ocena, czyli szkody nie ma. Ale dla kogoś innego mógłby to
być nie lada kłopot.
Mojej mamie osoba tego typu zrobiła kiedyś niemałą przykrość. Goście
zaproszeni, gospodyni urobiona po łokcie, stół się ugina od różności,
wszyscy wcinają aż miło a jedna osoba siedzi przy szklance wody,
dosłownie. Tego nie zje bo w tym jest coś, a innego nie ruszy bo jest
w nim coś innego. Niby błahostka, ale jednak przykrość.
Innym razem scena w restauracji. Goście zajęli stolik, kelner przynosi
kartę i zaczyna się analiza dań. To nie, tamto nie, macie coś
wegecośtam? (Nie pamiętam o którą odmianę choroby im chodziło.) Mamy
tylko to, co w karcie. Co to za podła knajpa! I darcie ryja na pół
sali.
A już najgorsi są neofici, miałbym i o tym opowiastkę, ale to w każdej
religii bywa podobnie.
|