Data: 2014-10-26 11:17:32
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2014-10-26 11:04, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>>> Proszę o pomoc w przełamaniu stereotypu. Nie rozdrobnione i nie paciate.
>>> Kalarepę chyba przyjdzie gryźć i rzodkiewkę chrupać z marchewką na
>>> przemian. A na gorąco?
>>
>> No a jak ktoś lubi kapustki - brukselka zapiekana.
>> Kapustki ze dwie - trzy minuty pogotować w osolonym wrzątku, jak małe,
>> to całe, a duże przekroić na pół. Przełożyć do naczynia żaroodpornego,
>> polać oliwą, doprawić solą, pieprzem, kminem rzymskim lub kminkiem (w
>> proporcji pół łyżeczki na jakieś pół kilo brukselek) oraz posiekanym
>> ząbkiem czosnku, i dokładnie wymieszać, aby brukselki pokryły się
>> przyprawami. Posypać posiekanymi orzechami włoskimi (mniej więcej garść
>> tego ostatniego). Zapiekać w temp. 180-190 stopni jakieś 20 minut.
>>
>> Mniam.
>
> Czy ta kapustka poddana dwudziestominutowym katuszom w rozgrzanym
> piekarniku wciąż zachowa swoją chrupiącość?
Zadziwiające to może, ale kapeć się nie robi. Zresztą nikt nie każe
katować ściśle wedle czyichś wymysłów*.
> Jednak gdy przewać przepis w połowie, poprzestać na samym
> obgotowaniu zachowującym zieloność, polaniu oliwą dla połyskliwości
> i opruszeniu czymś całkiem już świeżozielonym, jak koperek czy
> bazylia, to mamy jarzynę ciepłą i chrupiącą. Choć gdy ta wystygnie,
> to wcale gorszą się nie stanie -- kolejna zaleta brukselki.
A moje domowe nie lubią małych kapustków... czemuż ach czemuż... a wiem!
mam całą tylko dla się.
Q
--
* dlatego kocham kuchczyć... katuję po swojemu
|