Data: 2008-09-08 10:30:22
Temat: Re: Rodzina zastępcza
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 8 Sep 2008 10:09:11 +0200, Vilar napisał(a):
>> Bo tak sobie myślę, czy gdyby mój mąż przyprowadził
>
> Wiesz Xlko ja jestem jedynaczką i podobno próbowałam nabyć sobie brata w
> Łazienkach drogą kupna (a że dialog bardzo rozbawił rodzinę, to weszło to do
> kanonu anegdot rodzinnych i stąd o tym wiem).
I pozostało w sferze anegdot, prawda?
gdyby weszło w etap realizacji, miałabyś dziś gorsze reminiscencje. A tak -
możesz sobie dziś pomysleć, jakim byłas dobrym i otwartym dzieckiem.
Nie kupil Ci tego "kotk" dlatego, że zdawali sobie sprawę z tego, o czym
cały czas mówię... czy z tego, że to nie kotek byłby i nie dałoby się go
wyrzucić, gdyby okazało się, że ma pchły i jest agresywny do krwi i nie
mkożesz o tym nikomu powiedzieć, a potem wyrzuca Cię z Twojego lóżka, a
potem z domu... na przykład.
>
> Jak widzisz dla dzieci nie jest ważne skąd się wzieło rodzeństwo, ale ważne
> jest, żeby po prostu było.
Wiesz co? też kiedyś szantażowałam rodziców, aby adoptowali dziecko. dziś
dziękuję Bogu za to, że tego w swej mądrości nie zrobili.
>
> Znam też dużo rodzin, gdzie dzieci pochodzą z różnych związków.
> Bardzo się kochaja i stoją za sobą murem.
Ale nie są to dzieci adoptowane, lecz tej samej matki lub tego samego ojca.
>
> Myślę po prostu, że model mąż-żona jest w tej sytuacji po prostu
> nieadekwatny.
Ależ oczszywiśśście, już rrrozzumiemmm....
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|