Data: 2008-09-08 16:47:27
Temat: Re: Rodzina zastępcza
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> począwszy od psychicznego dręczenia w rodzaju "to moja mama, a nie twoja",
> skończywszy na fizycznej.
> Słyszałam o różnych przypadkach, także skrajnych. Np. fakt autentyczny -
> pewne malżeństwo nie mogące mieć dzieci przygarnęło/adoptowało chłopca z
> zespołem Downa.
Chore dzieci to już zupełnie inny problem, nie łączyłabym tych dwóch
spraw. Do "przygarnięcia" chorego dziecka trzeba być przygotowanym
jeszcze bardziej niż do przyjęcia zdrowego.
> No i - kiedy ona na tyle dojrzeje, że zacznie kojarzyć inaczej, więcej niż
> tylko na zasadzie "mamo, kup mi braciszka", np. kwestię miłości, majątkową
> (dziedziczenie) itp. - co dalej?
(Nie wiem, czy czasem nie padło to już w tym wątku. Jeśli tak to sorry,
ale nie mam siły czytać wszystkich postów.)
Wydaje mi się, że to jakie problemy się pojawią zależy przede wszystkim
od rodziców, nie samych dzieci. Jeśli dla rodziców majątek jest
najwyższym celem, to i dzieci mogą mieć z tym problem. Przecież bierze
się dziecko m.in. po to, żeby je wychować w uznawanych przez siebie
wartościach (mówię o sytuacji "przygarnięcia" małego dziecka, mniej
więcej do 5 roku życia). Podobnie o spadek po rodzicach może się
pokłócić naturalne rodzeństwo. Dla mnie najistotniejszym problemem
byłoby, czy rodzice będą w stanie sprawiedliwie traktować dzieci. Wiem,
że chyba niemożliwe byłoby kochanie w takim samym stopniu obojga dzieci,
bo podobno nawet swoich dzieci nie kocha sie tak samo mocno, ale równie
sprawiedliwe traktowanie dzieci jest przecież możliwe.
Ewa
|