Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Rodzina zastępcza
Date: Mon, 8 Sep 2008 16:03:50 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 81
Message-ID: <1...@4...net>
References: <1h3ahwjs5m9n2$.1u5cxatjvvpfq$.dlg@40tude.net>
<ga2mmc$68q$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<x2lnk10pzzjs$.u6zmfn9wbn3v.dlg@40tude.net>
<ga30dt$lbo$1@nemesis.news.neostrada.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: bmt118.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1220882646 7694 83.28.239.118 (8 Sep 2008 14:04:06 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 8 Sep 2008 14:04:06 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:418061
Ukryj nagłówki
Dnia Mon, 8 Sep 2008 12:49:17 +0200, Vilar napisał(a):
>> I pozostało w sferze anegdot, prawda?
>> Nie kupil Ci tego "kotka"...
>
> Xlko, o czym ty mówisz?
> Wydawałoby się, że czasy niewolnictwa mineły i handel ludźmi jest już passe.
Nie zrozumiałaś tej przenośni? - jako małe dziecko nie miałaś możliwości (z
natury swojej) odczuwać dojrzałego jak dziś "pragnienia rodzeństwa", lecz
"pragnienie kotka". A na "pragnieniu kotka" nie można budować więzi, tej
prawdziwej.
>
>> czy z tego, że to nie kotek byłby i nie dałoby się go
>> wyrzucić, gdyby okazało się, że ma pchły i jest agresywny do krwi
>
> Całe życie miałam psy. Różne. Mądre i trafił się jeden durny jak bambosz.
> Nikt ich nigdzie nie wyrzucał i wszystkie były kochane, łącznie ze
> Zdziabołkiem, który swoje imię zawdzięczał paskudnemu charakterkowi.
Ojej. No trudno, nie wiem, jak mogę wytłumaczyć jaśniej... że nie chodzi o
realne zwierzaki, lecz o analogiczność podstaw do "chcenia" - małe dziecko
równie pragnie braciszka, co kotka czy chomika, żesz.
>
> Całe życie tęskniłam upiornie za rodzeństwem i byłoby mi wszystko jedno, czy
> adoptowane, czy nie.
Może tak, a może nie.
>
> Łatałam to zawsze koleżankami i kolegami różnej maści. Byle duuuużo.
To zupełnie co innego. To towarzystwo nie zagrażające twemu niepodzielnemu
królowaniu w domu... przy mamie i tacie.
>> nie
>> mkożesz o tym nikomu powiedzieć, a potem wyrzuca Cię z Twojego lóżka, a
>> potem z domu... na przykład.
>
> Jak widzę tak naprawdę wszystko rozbija się o majuntek.
> Cóż.
Majuntek, a raczej jego podział i ból z tym związany - to najdalsza w
czasie konsekwencja. Ewentualna.
Ja w pewnym momencie zrezygnowałam z majuntku na rzecz rodzonego brata
(który niczym sobie nie zasłużył), więc nie wliczam się w grono osób z tym
problemem... żeby nie było, że tylko majuntek mam na względzie.
> Nie będę gdybać, bo gdybanie ze swojej natury jest bez sensu i wiem co bym
> czuła "gdyby".
> Na piewszy rzut oka jest tego tyle, że obleciałoby spokojnie 2 lub 3 osoby.
> A miałabym siostrę...albo brata... jaaa Cię...
> Marzenia!
>
> Ale z drugiej strony można sobie wyobrazić sytuację, że delikwenta bym
> ewidentnie nie polubiła. I co wtedy?
> Loteria.
Nie, niestety, wtedy tragedia. Wszystkich.
Ja bym się bała - i tylko tyle chcę powiedzieć, nikogo nie zrażam ani nie
przekonuję, lecz zwracam uwagę na coś, o czym się WCALE nie myśli,
adoptując dziecko i mając już swoje - bo o takiej sytuacji mówię.
Jak to może być, że dotąd nikt nigdy nie pomyślał o adopcji od strony
dziecka rodzonego? - a przecież wydaje się, że właśnie TO rodzice powinni
mieć na względzie, i to mądrze, a nie ładować własne dziecko w sytuację je
przerastającą...
--
"Ludzki mózg jest zbyt skomplikowany, aby dał się poznać
samemu sobie... A gdyby taki nie był, byłby po prostu zbyt głupi, aby
siebie poznać."
S. Lem
|