Data: 2010-05-16 13:25:12
Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea napisał(a):
> Spotka�am niedawno pewn� znajom�. To jedna z takich os�b, z kt�r�
mo�na
> spotyka� si� raz na kwarta� na godzin�, �eby dok�adnie ze szczeg�ami
> dowiedzie� si� wszystkiego z jej �ycia. Ot� poinformowa�a mnie, �e
> w�a�nie si� rozwiod�a. Nie zdziwi�o mnie to specjalnie, poniewa� tego w
> sumie nale�a�o si� spodziewa� nawet wcze�niej. Jej ju� ex-m�� to
typ
> utracjusza, kt�ry nigdy nie para� si� �adn� sensown� sta�� prac�,
a
> pieni�dze - kt�re w jakich� tajemniczych okoliczno�ciach udawa�o mu si�
> czasem zarobi� - zwykle s�u�y�y mu po to, �eby m�c popada� w d�ugi.
No i
> tych d�ug�w narobi� sobie te� przez kilka lat ich ma��e�stwa sporo,
aďż˝ w
> ko�cu wyjecha� 3 lata temu do pracy za granic� formalnie po to, by si� z
> d�ug�w wyci�gn��, a jak si� jednak okaza�o - raczej po to, by uciec
od
> odpowiedzialno�ci za nie i za rodzin� (maj� dwoje dzieci). W Polsce
> pojawi� si� kilka razy na par� dni, �ony i dzieci do siebie za granic�
> teďż˝ nigdy nie zaprosiďż˝. Na sprawy rozwodowe teďż˝ siďż˝ nie stawiďż˝ ani razu.
> I do tej pory sytuacja wydaje mi siďż˝ oczywista - facet to kawaďż˝ drania,
> z kt�rym ju� dawno temu powinna si� rozsta�. Jednak co innego mnie
> zastanowi�o. Ot� owa kole�anka ma wielkie pretensje tak�e do ca�ej
> rodziny m�a, a w szczeg�lno�� do swojego te�cia. Uwa�a, �e nie
pomogli
> jej w trudnych chwilach, np. w sp�acaniu d�ug�w, kt�rymi by�o
obci��ane
> jej wynagrodzenie. Przyzna�a mi si� nawet, �e wys�a�a do te�cia jaki�
> list oraz smsy z pretensjami i niewybrednymi wulgaryzmami. Wiem jednak
> sk�din�d, �e jedyny maj�tek, kt�ry ona posiada w postaci sporego
> mieszkania, zawdzi�cza w�a�nie te�ciowi, poniewa� on sfinansowa� im
jego
> zakup, zamieniaj�c sw�j dom na dwa mieszkania. Poza tym sam nie jest
> bogatym cz�owiekiem, ot standardowy polski emeryt. Od swojej rodziny na
> tzw. start nie dosta�a kompletnie nic, by� mo�e wspierali j� p�niej.
> Nie wiem dok�adnie, jak wygl�da sytuacja brata jej ex-m�a, ale
> kole�anka nigdy nie wypowiada�a si� na temat brata m�a i jego rodziny
> ze szczeg�ln� sympati�, a nawet wr�cz przeciwnie - nieraz m�wi�a, �e
nie
> ma ochoty i�� do nich w odwiedziny, nie przyjmowa�a zaprosze� np. w
> �wi�ta, bo zawsze wola�a odwiedza� swoj� rodzin�, czyli te kontakty
by�y
> raczej sporadyczne i niezbyt bliskie.
> Czy w takiej sytuacji ta moja znajoma mo�e mie� pretensje do rodziny
> ex-m�a, �e nie wsparli jej np. finansowo, nawet gdyby mieli na to
> �rodki (a tego do ko�ca nie wiem)? Czy ma moralne prawo by cho�by
> cz�ciowo obwinia� swojego te�cia za rozpad swojego ma��e�stwa i swoj�
> ci�k� sytuacj�? Jak to jest z t� solidarno�ci� rodzinn�?
>
> Ewa
Postawiła lachę na rodzinę, więc nie nauczyła się jednego,
konsekwencji. Lachę położyła, bo zdawała sobie sprawę, że jak sam o
siebie nie zadba, to nikt jej nie pomoże. Tylko Ona też lachę położyła
na byłym mężu i to może być ostro wkurwiające, aby on determinował się
ze swoimi długami w jej życie. Więc uznała, że nie może ponosić
odpowiedzialności za kogoś kto jest jej dalszy od jego własnej
rodziny. Ale widać na nim każdy postawił krzyżyk i nikt nie chce być
odpowiedzialny za jego poczynania i prawdopodobnie ten emeryt też by
się wkurwiał, gdyby był w takiej sytułacji jak ona. Już nie stanowią
rodziny on nie jest zobligowany jej pomóc. Jedynie prawnik może jej
pomóc, bądź ruscy.
|