Data: 2007-09-28 20:12:19
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznej
Od: Yakhub <y...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
awl myślał, myślał i wymyślił, że:
> Witam,
Witaj.
Na wstępie uczciwie mówię, że nie mam własnych dzieci, więc możesz
uznać moje zdanie za niegodne uwagi.
> Nasz syn (ma prawie 10lat) od wczesnych lat wykazywał się zdolnościami
> muzycznymi.
Zdolnościami, czy chęciami? Muzycznymi (ogólnie), czy pociągiem do
fortepianu?
> Zapisaliśmy go więc do Państwowej Szkoły Muzycznej na
> fortepian, bo to w zasadzie była jedyna możliwość.
"w zasadzie" - rozwiń to słowo.
> Pani profesor,
> chyba najlepsza w szkole, prawie wszyscy jej uczniowie wygrywają w
> konkursach, twierdzi, że jest bardzo zdolny i ma rewelacyjny słuch.
Z mojego punktu widzenia i z twojego opisu - odnoszę wrażenie, że syn
został zapisany do (po pierwsze) najlepszej pani profesor, a dopiero
po drugie - na fortepian.
> Ale problem w tym, że on nie chce chodzić do szkoły muz.
Sprecyzuj (nie nam, ale samemu sobie):
1. Syn nie chce chodzić do *tej* szkoły - problemy z nauczycielami, w
grupie rówieśniczej...
2. Syn nie chce chodzić do szkoły *muzycznej*
3. Syn nie chce uczyć się grać na fortepianie.
Ja wiem, że w SM lekcje fortepianu są tak, czy inaczej obowiązkowe
(przynajmniej dawniej tak było), ale może wystarczy zmienić synowi
instrument na jakiś "lżejszy" gatunkowo"? Nawet, jeżeli odbędzie się
to kosztem rezygnacji z najlepszej pani profesor.
> Zdajemy sobie
> sprawę, że nie powinniśmy zaprzepaścić jego zdolności, ale też nie
> chcemy robić z niego wirtuoza, wiem (bo sam jestem muzykalny i gram na
> różnych instrumentach), że muzyka w życiu się przydaje, chociaż nie
> zawsze z tego musi być chleb.
Napisałeś, że "jesteś muzykalny" - ale czy odebrałeś w tym kierunku
formalne wykształcenie? Czym innym jest, jeżeli człowiek z własnej
nieprzymuszonej woli postanawia się uczyć grać na X - nawet, jeżeli
zapisuje się na jakieś dobrowolne lekcje, a czym innym jest edukacja w
szkole muzycznej. Miałem nieszczęście w dzieciństwie uczyć się właśnie gry
na fortepianie - to jest naprawdę ciężki zapiernicz i harówka. Nie
wspominając już o tym, że fortepian jest akurat dosyć niewdzięcznym
instrumentem.
> Może ktoś z Was miał lub ma podobny
> problem? Jak sobie z tym poradzić? Zmuszać go do tego, żeby chodził?
Zastanów się: po co?
--
Nie pisz do mnie, i tak nie sprawdzam tej poczty.
Yakhub
|