Data: 2002-11-21 11:04:04
Temat: Re: Tematy okołodzieciowe
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nela Mlynarska" <n...@t...com.pl>
napisał w wiadomości
news:BA027396.2918B%nela@teleinformatica.com.pl...
> [...]
> I jestem ciekawa, jak sobie radzicie z różnicami poglądów na
> postępowanie w stosunku do dzieci. U nas jest to sprawa
> trudna. Mamy z natury, we krwi ... i licho wie skąd tam
> jeszcze zupełnie inne podejście do wychowania/bycia z
> dziećmi.
I o to właśnie Hance chodziło :)
> Szkoda, że nie wyszło to na jaw przed pojawieniem się
> dzieci ...
> długo zastanawiałabym się, czy wspólnie na rodziców się
> nadajemy[...]
I to jest to, co Hankę z lekka przeraziło ;) Bo ja miewam takie
chwile zastanowienia, jak to będzie (jak już zaznaczyłam,
zdecydowanie na wyrost) i do tej pory cały czas tłumaczyłam
sobie "kobieto, nie histeryzuj, jak przyjdzie co do czego, to
się dogadamy", a tu się okazuje, że niekoniecznie...
Opowiem Wam historię, będzie śmiesznie. Przed rozpoczęciem
budowy zastanawialiśmy się, co gdzie i w ogóle i w pewnym
momencie zrobiła się niezła afera na temat ogrzewania
podłogowego. Dla niezorientowanych: podłogówki nie powinno się
stosować w sypialniach. No i wynikła różnica zdań na temat tego,
czy robić podłogówkę w tzw. "gabinecie", który jest jedynym
logicznym pomieszczeniem na pokój dziecinny w czasie, kiedy
dziecko będzie wystarczająco duże, żeby mieć własny pokój, a za
małe, żeby wywędrowało na poddasze. Bo okazało się, że zdaniem
mojego TŻ ta druga granica to jest jakieś 3-4 lata. Na co ja
wpadłam niemal w histerię, bo przecież jak się czteroletnie
dziecko w nocy wystraszy i będzie chciało do rodziców, to mi
takie rozespane z tych schodów zleci. Na co TŻ, że jakie do
rodziców? Na co ja w płacz. Dla uściślenia: dzieci mamy na razie
"w odległych planach, o ile w ogóle" :)
A tak serio to - mimo wyraźnej i niezłomnej niechęci TŻ do
dyskusji w tonie "co by było gdyby" - wyszło już na jaw kilka
razy, że na "tematy okołodzieciowe" miewamy pogląd diametralnie
różny, również w kwestiach, w których kompromisu nie przewiduję.
Zaczynając od tego, że TŻ twardo twierdzi, że dzieci będą (choć
od mojego bratanka trzyma się na maksymalny możliwy dystans :),
a ja, że jeszcze się muszę zastanowić. I coraz poważniej się
obawiam, że skończy się tak, jak piszą dziewczyny - będę musiała
się pogodzić albo z wychowywaniem twardą ojcowską ręką, albo z
brakiem jakiegokolwiek udziału TŻ w myśl zasady "Tobie to lepiej
wychodzi". Jedno i drugie jakoś mi nie leży. I teraz w długie
zimowe wieczory zastanawiam się nad tym, nad czym nie miała
okazji się zastanowić Nela...
Pozdrawiam
Hanka, jak zwykle z wizją, jak zwykle katastroficzną :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
|