Data: 2010-02-09 10:06:22
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Reda rt" <p...@o...eu> napisał w wiadomości
news:hkr7uf$ct1$1@news.onet.pl...
>> Raczej mam tu na myśli konkretny skok. Jeśli była by to ogólna chęć, to
>> mieli byśmy doczynienia z czymś nie halo w związku. A mi tu bardziej
>> chodzi o sytuację gdy w związku jest halo, a pokusy czyhają.
>
> No rozumiem ...
> Pod pewnymi względami jest to sytuacja lepsza, a pod nnymi gorsza.
> Gorsza, bo grunt jest z miejsca osobisty i rywalizacyjny(żona-ona),
> a Ty(...) masz presję, boleśnie odczujesz 'nie' i będziesz miał skłonność
> do uporu przy swoim pomyśle, chocby i niezwerbalizowanym - ale
> poczucie 'nieszczęścia', 'niesprawiedliwości', 'skrępowania' są
> wzmocnione.
>
> Lepsza - bo jak 'pękniesz' i zrobisz głupstwo('po swojemu') - łatwiej
> będzie wybaczone (na zasadzie 'przepraszam, hormony mi odwaliły',
> 'tak, harmony mu odwaliły, jak każdemu facetowi') - tu jest szansa
> na zgodę ;)
>
> Generalnie IMHO wady przeważają. Sytuacja 'konkretna' po jednej
> stronie niestety nie jest dobrym punktem wyjścia do rozmów,
> bo partner 'nie czuje tego samego' i jest nierównowaga. Trzeba
> by trafić(mieć...) na wyyyyjątkowo wyrozumiałego partnera, który
> już ma podobne doświadczenia za sobą. Wtedy stawiasz się
> w pozycji mniej dojrzałego, niewyhasanego, którego ciągnie
> zew i liczysz na pomoc i wsparcie ;)
>
> Albo po prostu w ogóle tematu nie podejmuszesz i idziesz w tango
> sam - ale wtedy konsekwencje wykrycia to koszmar ...
> Cóż - jesteś w pułapce własnego umysłu, partner może tylko
> pomóc sięz niej wydobyć. Podstawowa praca po Twojej stronie.
>
> Pułapka - to słowo klucz.
Odnoszę wrażenie że piszesz do mnie jak byś chciał mi pomóc w rozwiązaniu
problemu. Więc wyjaśniam. Omawiany dylemat w swoim konkrecie _aktualnie_
mnie nie dotyczy ;)
Jeśli chodzi o meritum. Jakoś tam próbujesz problem rozebrać, natomiast moje
intencje przy zapodawaniu tego tematu były nieco inne. Sporo osób wsiadło na
Endera z okazji jego nielojalności wobec TŻ, temat się rozkręcił, zaczęto
mówić o wierności, zaufaniu, zasadach, moralności. Zeszło na związki
formalne i nieformalne, przewagi jednych nad drugimi, miłość wierność itd
itp.
Postanowiłem więc tak ująć termat zdrady, by dotyczył on dokładnie
wszystkich - czyli pokusa zdrady. I co się okazało ? Znakomita większość
moralizatorów i nie moralizatorów twierdzi iż ten temat ... najlepiej w
związku zamieść pod dywan, że nie ma o czym mówić a w ogóle to po co mówić
:) To ja już mówię po co. To właśnie na tym polega więź intymna, zaufanie i
przyjaźń, że można sobie i takie rzeczy mówić _bez_obaw_. Ludziska - boicie
się podjąć w waszych związkach tego tematu, bo mogło by się okazać iż wasze
związki są g. warte ;) O wiele łatwiej się przypierdolić do takiego Endera,
o to że ma kochankę i pitolić o miłości, zaufaniu, magicznej mocy więzi
małżeńskiej oraz zagrożeniu chorobami wenerycznymi z racji łojenia wielu
dziupli jednocześnie ;)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|