Data: 2014-10-17 12:54:19
Temat: Re: Zupa z cukinii
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
> Jak sięgnę pamięcią do dzieciństwa, to przypominam sobie pewne
> przyjęcie u ciotki, na którym podany był wspaniały zając, chyba
> pieczony. Nigdy ani wcześniej, ani później nie jadłam tak pysznego
> mięsa. Albo mięso zająca tak dobre, albo zając był tak dobrze
> przyrządzony, albo ja byłam tak głodna.
Zając. Nie jest to dzisiaj zwierz pospolity. Na stołach, bo w lesie
widuję go czasem. Nawet przed domem spotykam, jak kica sobie z wolna
albo staje słupka w świetle samochodowych reflektorów. Były kiedyś
czasy, kiedy nie tylko o zająca, ale w ogóle o coś zjedzenia godnego
było na stole trudno. Smutne czasy, w krórych do sklepu chodziło się
by coś upolować. Myślę, że te czasy mogły przypadać jak raz na okres
Pani dzieciństwa. Ja chodziłem zwylke do takiego dużego samoobsługowego.
Dzisiaj to by było Tesco czy Lidl, a wtedy -- Społem. W tych dzisiejszych
sklepach zające czasem bywają. Zazwyczaj w postaci głęboko mrożonej,
na białych tackach, podzielone na porcje. Tuż obok dzika na pieczeń
i jelenia na gulasz. Idę dnia któregoś do sklepu, patrzę -- zające.
Wielki stos zajęcy piętrzy się na lastrykowej podłodze. Jeszcze w futerku
każdy był. A znać po nich, że śmiercią bohaterską od kuli zginęły, rany
postrzałowe na nich widać. Wracam do domu (bez zająca), a tam w dzienniku
mówią, że właśnie zakończyło się w Puszczy Białowieskiej tygodniowe
spotkanie przywódce^Hów Układu Warszawskiego. Wzruszyło mnie ogromnie,
że oni tak specjalnie dla mnie i dla całego ludu te zające.
Jarek
--
Na smyczy trzymam filozofów Europy,
podparłam armią marmurowe Piotra stropy,
mam psy, sokoły, konie, kocham łów szalenie,
a wokół same zające i jelenie.
|