Data: 2014-10-17 17:00:38
Temat: Re: Zupa z cukinii
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-17 12:54, Jarosław Sokołowski pisze:
> Zając. Nie jest to dzisiaj zwierz pospolity. Na stołach, bo w lesie
> widuję go czasem. Nawet przed domem spotykam, jak kica sobie z wolna
> albo staje słupka w świetle samochodowych reflektorów.
Do mojego ogródka nawet kiedyś zakicał i , bez obawy, nie upolowałam
biedaka, nawet wziąwszy pod uwagę owo wspomnienie.
> Były kiedyś czasy, kiedy nie tylko o zająca, ale w ogóle o coś
> zjedzenia godnego było na stole trudno. Smutne czasy, w krórych do
> sklepu chodziło się by coś upolować. Myślę, że te czasy mogły
> przypadać jak raz na okres Pani dzieciństwa.
Akurat jeśli chodzi o mięso, to mnie jego brak nie dotknął za bardzo,
ponieważ inna z kolei ciotka (nie ta od zająca na stole) pracowała w
zakładach mięsnych. Tak jak tradycyjnie warto mieć w rodzinie lekarza,
księdza i prawnika, tak w czasach peerelowskiego kryzysu dobrze było
mieć i ciotkę w mięsnym. Bardziej dotkliwie odczułam więc brak słodyczy,
zwłaszcza tych dobrych. A skąd ta druga ciotka zająca wynalazła? Pojęcia
nie mam. Może to było po tym spotkaniu przywódców właśnie.
> Ja chodziłem zwylke do takiego dużego samoobsługowego. Dzisiaj to by
> było Tesco czy Lidl, a wtedy -- Społem. W tych dzisiejszych sklepach
> zające czasem bywają. Zazwyczaj w postaci głęboko mrożonej, na białych
> tackach, podzielone na porcje.
Unikam kupowania mrożonego mięsa. A na dziczyznie do jedzenia aż tak mi
nie zależy, zwłaszcza że jej przyrządzenie zabiera na pewno dużo czasu i
wymaga cierpliwości, co nie bardzo się komponuje z moją dzikością serca.
Ewa
|