Data: 2004-05-07 21:04:30
Temat: Re: Żyć ze świrem...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"vonBraun" <i...@s...pl> wrote in message
news:7b5f.0000035d.409bf038@newsgate.onet.pl...
> W depresji poczucie mniejszości, winy, małej wartości
> beznadziejnego obrazu przyszłości, braku nadziei na
> zmianę ma wymiar OBIEKTYWNEJ prawdy.
> Tak silne jest to cholerstwo, że człowiek
> nie może zdobyć dystansu w postaci
> "choroba oszukuje mnie, prawda jest inna
> wyleczę się i to się zmieni"
Na szczescie, wyleczenie jest osiagalne.
Zaparte smutasy upieraja sie,ze to tylko zaleczenie. No, a nawet jesli - to
co? Grunt,ze nie dokucza - nie?:)
Juz kilka razy pisalam tutaj o swojej przygodzie z zoloftem. Ten lek obudzil
mnie do zycia, dzis oceniam, iz zylam z depresja dobre...cale zycie. Mniej
bylo w tym poczucia niskiej wartosci, wiecej - poczucia beznadzieji,
zarwliego takiego jakiegos - nieszczescia...Ale przeciezze jedno wiazalo sie
z drugim: beznadzieja zaczyna sie, kiedy czlowiek w siebie nie wierzy.
Oczywiscie, to sa m o j e doswiadczenia, nie mam zamiaru nikomu tutaj
sugerowac lekow, ale podkreslic, ze pomoc j e s t i - zachecic do
szukania lekarza/psychoterapeuty, ktory pomoze.
Joanno- vB ma tysiacprocentowa racje: w tej chwili najwazniejszym twoim
problemem jest wyleczenie sie, wszystko inne jest pochodna tego, jak dlugo
ono bedzie trwalo. Wszystko inne jest mniej wazne.
Kaska
|