Data: 2005-09-09 20:04:09
Temat: Re: co Wy na to...
Od: "Roman G." <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 9 Sep 2005 21:39:11 +0200, Nixe napisał(a) w wiadomości:
news:dfsod1$1cs1$1@news.mm.pl
> Wybacz, ale ani szkoła nie jest sądem, ani nauczyciel sędzią, by miał prawo
> podważać decyzje rodziców w jakiejkolwiek kwestii dotyczącej dziecka.
Wiesz, i masz rację, i nie masz.
Z jednej strony ja nie postuluję absolutnie, aby nauczyciel ustawiał się
przeciw rodzicom i podważał ich decyzje (i wice versa). Nie ma żadnego
powodu, aby zmuszać dziecko na wycieczce do jedzenia na przykład tego,
czsego nie lubi, czy do jedzenia mięsa, gdy rodzice są wegetarianami.
Z drugiej strony jest bardzo wiele sytuacji, gdy nauczyciel ma nie tylko
prawo, ale i obowiązek w pewnym sensie sprzeciwić się rodzicom, czy raczej
postąpić inaczej, niżby oni postąpili. Na przykład dziecko na ogół nie je
śniadań, rodzice mu na to pozwalają, a nauczyciel przed forsowną wyprawą w
góry musi dopilnować, aby jednak zjadło.
Czy też nastolatka jedzie na wycieczkę z kupą leków przeciwbólowych i co ją
tam w łokciu strzyknie, to już tabletka. W domu mama nie ingeruje i pozwala
dziecku samodzielnie podejmować takie decyzje i faszerować się lekami. A
nauczyciel na wycieczce ma pełne prawo leki odebrać i nie pozwalać na
zachowania z pogranicza lekomanii.
Rodzice mogą nie wymagać od dziecka, aby nosiło czapkę w upały, a
nauczyciel będzie wymagać oraz egzekwować. Itd.
Pod względem prawnym nie podważysz takich decyzji nauczyciela, za wyjątkiem
marginalnych przypadków, kiedy popełni on rażący błąd, na skutek którego
wyrządzi dziecku realną i możliwą do udowodnienia szkodę. Na co dzień każdy
opiekun ma prawo do autonomii w decyzjach, rodzice co najwyżej mogą zmienić
dziecku szkołę.
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
|