Data: 2009-06-16 02:37:05
Temat: Re: co na piknik...
Od: "Panslavista" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Maja" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:h16s0c$io3$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Wybieramy sie za miasto na cały dzień... będzie z nami dwójka dzieci...
> młodsze ma karmienie zapewnione przez mamę, starsze je to co wszyscy...
> i tutaj pojawia się pytanie, co zrobić, żeby łatwo było zabrać i nie być
> skazanym na kiełbaski nieznanego pochodzenie...
> nie chcę aby kosz piknikowy wyglądał jak za moich dzieciowych wyjazdów
> tzn. jajka na twardo, kanapki z kotletem mielonym, pomidor na ćwiartki
> ew, kurczak na zimno (chociaż to rozwiązanie biorę pod uwagę)...
> może macie jakieś propozycje nie tylko z własnego doświadczenia...
>
> dziekuję
> Maja
Tradycja nie jest zła - taki zestaw zapewniał trwałość potraw nawet w
upalne dni, bez chłodziarki turystycznej. Oczywićcie nic nie stoi na
przeszkodezie mieć ze sobą kuchenkę turystyczną i wziąć surowe ziemniaki i
jakieś sałatki lub ogórki konserwowe. Z gotowych potraw kwaśne zupy i bigos.
Do tego celu nadaje się szybkowar - po ugotowaniu i doprawieniu zamyka się
go i jeszcze raz zagotowuje zawartość nie otwierając, aż na pikniku. Może to
być solidny gulasz - danie zapewniające dobre ugotowanie, podawane do chleba
jak i do ziemniaków.
Posiadanie chłodziarki turystycznej rozwiązuje ręce. Trzeba tylko
pamiętać o zabraniu wody do kanistra, minimum 10 litrowego. Na pikniku może
być nienadająca się do picia.
Rodzaj potraw, ich ilość zależy od transportu, samochód, motocykl czy
rower - a może własne plecy lub ręce - to podstawowa determinanta.
|