Data: 2008-10-21 13:52:56
Temat: Re: dzien papieski
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 21.10.2008, o godzinie 15.23.09, na pl.soc.dzieci.starsze, Yola
napisał(a):
>> Takie chodzenie naprawdę IMO nie ma sensu (stąd moje "Tym bardziej
>> hipokryzja"). Co da mu ta religia (jako zajęcia)? Po co mąż naciska?
>> Może rzeczywiście konformizm jest małą ceną za alienację? Wiesz...
>> naprawdę staram się zrozumieć, ale jak na razie pierwsze wrażenie o
>> hipokryzji mi nie minęło. Oczywiście jeżeli nie chcesz pisać na temat
>> stosunków w rodzinie w temacie religii to zrozumiem i przestanę Ci
>> zawracać głowę.
> Widzisz, problem u nas polega na tym, iż jestem mamusią siedzacą z
> dziećmi przez 24h,
Znam ten ból. Sam siedziałem z córką przez jakiś rok. Od samego
siedzenia w domu cholery można dostać.
> mąż natomiast bardzo dużo pracuje, więc kontakt na co
> dzień z dziećmi ma mały. W czasie rozmów ze mną dziecko wyrobiło sobie
> pewne poglądy i ma do religii podejście takie a nie inne, natomiast mąż
> chciałby aby dziecko było chociaż trochę wychowywane podobnie jak On sam
> był kiedyś, tak więc chciał aby Mateusz spróbował pochodzić z dziećmi na
> religię, a może coś Go przekona.
Próbowałaś go przekonać? Znaczy męża... Bo jaki sens wprowadzać syna na
identyczną drogę, która skończy się tym, że będzie "wierzył"
tradycyjnie, a nie naprawdę? Rozumiem, że tradycja rzecz święta, ale
przecież mąż do kościoła nie chodzi. Swoim przykładem nie da mu dobrych
podstaw do wierzenia. W sumie nawet nie wiem czego nauczy... kulawej
"wiary"?
> Żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie mam nic przeciwko wierze, takiej
> czy innej, niech one są, bo wiem, że są ludzie, którym są one potrzebne,
> ale nie podoba mi się mieszanie jakichkolwiek religii ze szkoła, czy
> wszelkimi innymi instytucjami państwowymi.
Mi też to nie specjalnie odpowiada i uważam, że pomysł domów
katechetycznych był lepszy (szło się na religię z pewnym namaszczeniem,
a nie jak do szkoły). Problem pewnie w tym, że nie wszędzie takie sale
są i łatwiej zaadoptować po prostu szkołę do takich zajęć (o tym, że to
inwigilacja, zmuszanie itp. to nie będę pisał, bo dla wielu
antyklerykałów to rzeczy oczywiste i nie ma po co z tym dyskutować). Ale
lepiej by było, gdyby zajęcia z religii była zawsze na początku, albo
zawsze na końcu.
Na Twoim miejscu namówiłbym syna do chodzenia od biblioteki i
wykorzystania tego czasu w inny sposób niż po prostu jako przechowalnię.
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|