Data: 2005-03-18 13:19:21
Temat: Re: fryzjer w warszawye
Od: Krystyna Chiger <k...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Katarzyna Kulpa wrote:
>
> kiedys bywalam w takim zakladziku - dosc marnie cieli niestety. a nie
> znam zadnej takiej taniej "perelki" fryzjerskiej.
Nie wiem, czy moja Bożena jest perełką, ale zupełnie mi wystarcza.
>
>>Dodatkowo - strzyżenie to strzyżenie i nic więcej.
> a tu sie nie zgodze - strzyzenie to bardzo duzo, bywalam
> strzyzona swietnie oraz beznadziejnie i roznica jest naprawde
> widoczna i namacalna :)
Aaa, pewnie. Źle się wyraziłam - chciałam powiedzieć, że jak idę się
ostrzyc to chcę tylko się ostrzyc, a nie zapłacić za kilka dodatkowych
usług, całkowicie mi niepotrzebnych, albo nawet szkodliwych.
>
> przypuszczam, ze w kazdym przyzwoitym zakladzie mozesz zazadac, ze sobie
> nie zyczysz mycia danym szamponem. mysle, ze nawet z wlasnym
> mozna przyjsc :)
Zamiast biegać po mieście z szamponem wolę głowę umyć jak co rano,
a fryzjer może sobie wybrać, czy strzyże na sucho ( a są tacy :)), czy
potraktuje mnie jak kwiatek, rozpylaczem z wodą :)
> ja swojego fryca natomiast zawsze ostrzegam,
> zeby z lakierami do mnie nie podchodzil na kilometr. i sie slucha.
W obcym miejscu też od tego zaczynam.
>
> a to wiem, widzialam. zreszta 70% to juz teraz prawie wszedzie sprzedaja.
> nawet w ksiegarni, ups, przepraszam, w "megastore".
Aaa, to widocznie tylko u mnie zakorzeniło się pojęcie smakołyku
przywożonego "z zagraniców" ;)
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
http://krycha.kofeina.net choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
|