Data: 2002-03-25 13:17:58
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: Marzena Fenert <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 25 Mar 2002 12:43:13 +0100, podpisując się jako "MOLNARka"
<g...@h...pl>, napisałeś (aś) :
>> Ja chyba inaczej odrozniam ludzi - wspolpracownikow, znajomych daleka
>> kuzynke czyli 7 wode po kisielu nie zaprosilabym na wesele. Tylko na
>> ślub do kosciola czy tam urzedu.
>
>A jeżeli wobec tej kuzynki 7 wody po kisielu rodzice mają zobowiązania
>towarzyskie i _trzeba_ ją zaprosić ? ;-)))
Eeeeeeeee Molnarka - czepialstwo zaczynasz uprawiać ;))))
To należy rodzicó uświadomić że to nasze wesele a nie ich - jak mają
zobowiązania i problem to niech sobie n-te gody wyprawią.
>> Może mieć własną wizję a czy ja to neguję? - ale w takim razie skoro
>> mnie zna i zna moje zasady jakimi kieruję sięw życiu -
>
>Czy naprawdę ze wszyskimi swoimi bliższymi i dalszymi znajomymi i
>kuzynostwem rozmawiasz na temat pt: "zaproszenie na ślub i wesele - dziecko
>wziąć czy nie wziąć" ?
Dalsi znajomi to jak obcy - zadko z nimi rozmawiam. A blizsi znajomi -
znaja mnie tyle lat ze nie o takich rzeczach sie gadalo. Pozatym
jestesmy z bratem i kuzynostwem chyba jakas stara szkola wychowani -
mamy ten sam poglad na te sprawe - co niezmiernie ulatwia nam zycie na
tego typu imprezach.
>> odpuści sobie
>> zapraszanie mnie bez dziecka - wiedząc, ze nie popieram takich
>> częściowych zaproszeń.
>
>Nie odpuści sobie !
>Zaprosi Cię, bo mu zależy na Twojej obecności.
>To Ty zadecydujesz czy pójdziesz czy nie.
>To ważna kwestia - czy został zaproszony i nie przyszedł ... czy też w ogóle
>nie został zaproszony ;-)
>Wyczuwasz różnicę ?
Oczywiście, że tak.
Więc piszę po raz n-ty ja bym nie poszła - dla mnie to proste.
Marzena
|