Data: 2006-03-26 15:04:28
Temat: Re: nerwus
Od: "ulast" <u...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Old Rena" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e05kco$n1$1@news.interia.pl...
> Obawiam się, że ulast wyciągnęła z lektury błędne wnioski. Żadnych
> pytań. żadnych "wiem co czujesz". Stwierdzenie tego co ja widzę, słyszę,
> zauważyłam.
Hm...
masz tę książkę?
Zajrzyj na str. 28 i 29
"Wygląda na to,że jesteś wściekły"
"Musiało to być dla ciebie przykre" etc.
i dalej "Zdania tego typu dają dziecku zadowolenie i wyzwalają w nim siłę do
przezwyciężenia problemów."
Nie chodzi o gadanie przez pół godziny,ale nazwanie uczucia...
>Np. ja z drugiego pokoju na odgłos jakiegoś szurgotania:
> "słyszę,że jesteś zezłoszczony. Coś się nie udało?". Młodszemu dziecku
> podsuwało się coś, co rozładowało napięcie, jak np. mirankowe gazety do >
darcia i pomięcia.
Jakoś nie podoba mnie się pomyśł darcia gazet-ale być może to dobry sposób- dla
mnie to sposób zastępczy, nie rozwiązujący problemu.
>Można zaproponować mocne walenie w poduchy. Można
> "zdmuchnąć" złość i rozżalenie, można cuda wianki, byle nie rozwodzić
> się za bardzo i nie analizować dogłębnie uczuć dziecka.
Nie rozwodzic, jeno NAZWAĆ..przy dziecku...
U mnie dzieci rozłądowują się na podwórku, nawet dziś w deszcz młodszy jeźdi na
rowerze ;-))
Pozdr.
Ula (ulast)
|