Data: 2014-12-29 16:16:46
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL wrote:
> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:10:55 +0100, krys napisał(a):
>
>> XL wrote:
>>
>>>>>
>>>>> A serio - rzeczy oczywiste są... oczywiste. Ułomność to brak w
>>>>> stosunku do normy. Chcesz stwierdzić ułomność? - stwierdź, czy sobie
>>>>> lub bliskim życzysz tego, nad czym się pochylasz stwierdzając.
>>>>
>>>> Ani sobie, ani bliskim nie życzę, aby kogokolwiek osądzali. Zwłaszcza
>>>> po pozorach i skrawkach informacji
>>>
>>> Aha.
>>
>> Dziwne, c'nie? :->
>
> Ale zeby nie kochali swoich dzieci - to juz mniej?
> zaiste, dziwna jestes.
Dziwne to jest twoje wnioskowanie.
Ale nie będę ci tłumaczyć, na co odpowiadam, w końcu masz siebie za osobę
inteligentną.
>
>>>
>>>>>
>>>>>> Zwłaszcza na podstawie
>>>>>> artykułów prasowych.
>>>>>
>>>>> A co mnie obchodzą artykuły. Prezentuję WŁASNE zdanie.
>>>>
>>>> Wydaje mi się, że dyskusja toczy się nad artykułami właśnie.
>>>
>>> Hmmm, jak Ty to oddzielasz? - tak BEZ własnego zdania "w temacie"?
>>
>> Odwrotnie niż Ty.
>> Jak dyskutuję o artykułach, to nie piszę "a co mnie obchodzą artykuły"
>
> Mam nadzieje, ze w tej dyskusji masz tutaj jednak jakies wlasne zdanie.
Ręce opadają.
>
>>>
>>>>>
>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>> I nie jestem Bogiem, żeby twierdzić, że " jeśli ma po kolei w
>>>>>>>> głowie i emocjach), to poprostu kocha - i nie ma sprawy."
>>>>>>>
>>>>>>> Bo tak jest. Istnieje tzw "porządek rzeczy" (Boski - lub jeśli
>>>>>>> chcesz czysto ludzki, psychologiczny), w którym "po kolei w głowie"
>>>>>>> oznacza dokładnie tyle, że kocha.
>>>>>>
>>>>>> Pozwolisz, że nie przyjmę Twoich definicji.
>>>>>
>>>>> A każę? Mnie wystarczy, ze ja je przyjełam, Ty nie musisz.
>>>>
>>>> Po co więc usiłujesz przekonywać do jedynie słusznej racji?
>>>
>>> Trzy kłamstwa w jednym zdaniu: ani niczego nie "usiłuję", ani nikogo
>>> "przekonywać", ani mej "jedynej słuszności" nie sugeruję. Mówię, co
>>> myślę i mam do tego prawo.
>>
>> "Bo tak jest" to twierdzenie zupełnie neutralne.
>
> Bo tak jest.
> Jak "deszcz pada" oraz "woda plynie".
Aha.
>> I co, mam wszystko przecztać?
>> A wystarczy jeden przykład dziecka wychowanego przez odpowiedzialną, ale
>> nie kochającą matkę ( jak np. cytowany już komentarz spod artykułu), żeby
>> całe kategoryczne "NIE" straciło sens.
>
> Jedynie kaleki emocjonalne moga byc efektem wychowania przez niekochajace
> matki. Tak samo, jak przez tzw "kochajace za bardzo" - ale to wg mnie to
> samo, co niekochajace.
> To kalectwo zawsze wychodzi z czlowieka w ktoryms momencie.
No i?
Masz jakiś dowód na swoje twierdzenie?
>
>
>>>
>>>>>
>>>>>> I nadal nie masz
>>>>>> prawa ich diagnozować i szufladkować. Zostaw to temu, którego
>>>>>> imieniem tak wymachujesz. A takiej niekochającej matce pomóż, zamiast
>>>>>> oceniać.
>>>>>
>>>>> Ty już pomogłaś? - więc nie wymachuj.
>>>>
>>>> Ja sobie Bogiem twarzy nie wycieram. I nie zarzucam nikomu ułomności
>>>> tylko dlatego, że czegoś nie czuje.
>>>
>>> Też nie zarzucam. Stwierdzam, czego mnie nauczono i jak mnie WYCHOWANO.
>>> Tak samo, jak stwierdzam (bo mnie nauczono i WYCHOWANO), że jeśli ktoś
>>> np nie
>>> czuje np litości, bólu, empatii, odległości, światła, smaku, zapachów
>>> itp, to jest UŁOMNY. MOżna próbowac mu pomagać, ale to nie zmienia
>>> faktu.
>>
>> W takim razie KAŻDY jest ułomny. Ty na przykład nie masz empatii. Nie
>> potrafisz postawić się w sytuacji matki która nie kocha albo babci
>> przyjmującej na Wigilię wnuka z homoseksualnym partnerem.
>
> Wg Ciebie "posiadanie empatii" to natychmiastowe godzenie sie z kazdym
> nowym odstepstwem od normy i przesuwanie granic normy o to coraz nowe
> odstepstwo - nie, takiej nie mam.
Nie moja droga, ja w przeciwieństwie do ciebie nie tworzę nowych definicji
dla starych pojęć.
W związku z powyższym, nie będę dyskutować z twoimi definicjami i brać
udziału w odwracaniu kota ogonem, zwłaszcza, że nie mam ochoty na dyskusje
rodem z magla ("Ty sie w glowe puknij, kobieto" - copyrajt by XL)
--
J
|