Data: 2005-09-08 15:34:03
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: Dunia <d...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nieradek wrote:
> A jakie to ekstremum?
Dla mnie sytuacja, w ktorej nauczyciele wiedza, czy rodzice dziecka maja
slub cywilny czy koscielny jest ekstremalna. Tyle.
> Zadalas pytanie w jaki sposob katechetka moze
> dowiedziec sie, ze rodzice jakiegos dziecka maja slub cywilny no i
> przynajmniej dwa sposoby podano Ci na tacy.
Tylko ze zwlaszcza ten drugi wydaje mi sie malo prawodopodobny...
> Oczywiscie istnieja rownolegle osiedla czy dzielnice, w ktorych czegos
> takiego nie ma. Albo po prostu sie nie wie, ze cos takiego w nich istnieje.
> I ja raczej skłaniam sie ku tej drugiej opcji.
Wiec widocznie moi nauczyciele i sasiedzi wykazywali w stosunku do mnie
wyjatkowo duzo dobrej woli i dyskrecji, bo wspolczuli mo, ze rodzice
zyja na kocia lape... Tez dobrze.
> Jak Ci odpisywalam to nie chodzilo mi o skale zjawiska, ale o pokazanie
> jednej z mozliwosci, dzieki ktorej zjawisko poinformowania katechetki o tym
> i owym moze zaistniec.
Z punktu widzenia mechaniki kwantowej wszystko moze zaistniec ;-) Chodzi
"tylko" o to, z jakim prawdopodobienstwem.
Przypominam, ze byla mowa o tym, ze dziecko moze byc narazone na
lekcjach religii na nieprzyjemne komentarze, jesli jego rodzice nie maja
slubu (koscielnego).
> To nie sa li i jedynie obyczaje osiedli. "Poczte pantoflowa" wymyslono wieki
> temu ;-)
>
Ale - tak jak juz napisalam - jakies pierwotne zrodlo wiadomosci musi byc.
Moge sobie wyobrazic sytuacje, w ktorej trzeba "przyznac sie" do nie
posiadania aktu slubu, natomiast ciezko mi wyobrazic sobie taka, w
ktorej trzeba sie osobom postronnym przyznawac, ze ma sie lub nie slub
koscielny. (I na Boga, zostawmy juz te male wioseczki, bo to do niczego
nie prowadzi.)
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
|