Data: 2005-09-09 06:18:57
Temat: Re: no nie moge:-/
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:43212153.8090107@nielubiespamu.o2.pl>
Dunia <d...@n...o2.pl> pisze:
Nixe:
>> No jest. Dziecko na przykład.
>> Które w rozmowie pochwali się koleżankom, te swoim rodzicom i ...
>> fala rusza.
> Zakladajac, ze dla dziecka to az taka wazna informacja, ze musi sie
> tym dzielic z kolezankami. Tu mam wlasnie watpliwosci.
Bo się nie dzieliłaś?
Ale inne to robią/robiły i z własnego dzieciństwa pamiętam, że rozmowy m-dzy
dzieciakami o domu, rodzinie, rodzicach, ich wieku, zarobkach, miejscach
pracy, zachowaniach były na porządku dziennym. Ja na przykład wtedy
dowiedziałam się, co to znaczy "alkoholik", bo koleżanka z klasy (pierwszej,
więc miałyśmy po 7-8 lat) nie omieszkała się "pochwalić" tym, że jej tatuś
rzadko kiedy bywa w domu z tego powodu. A to dopiero wierzchołek góry
lodowej ;-)
>> Uwierz, że nikomu do niczego nie trzeba się przyznawać.
> Zakladajac, ze kazdy zeni sie i plodzi dzieci w tej samej wiosce, w
> ktorej sie urodzil - pewnie nie. Natomiast wspolczesna rzeczywstosc
> jest troche bardziej skomplikowana :-)
Właśnie usiłuję Ci udowodnić, że niekoniecznie.
Nie każdy robi tabu z własnego życia prywatnego. Zwłaszcza u siebie domu.
Z kolei dzieci są chłonne jak gąbki i lepsze w zapamiętywaniu szczegółów,
niż najbardziej zaawansowane technologiczne szpiegowskie dyktafony ;-)
>> Nie tylko małe wioseczki? Chodzi również o osiedla całkiem dużych
>> miast. Na jakim Ty świecie Dunia żyłaś? ;-)
> No wlasnie na takim malym osiedlu spedzilam wieksza czesc mojego
> zycia. Wiekszosc nawet nie wie, ze w ogole wzielam slub, pomijajac
> juz fakt, gdzie i jak.
Albo więc wszyscy byli naprawdę dyskretni i nikogo zupełnie nie interesowało
to, co się dzieje poza własną rodziną (to imho jakiś ewenement w skali całej
ludzkości ;-), albo <szpileczka> nie miałaś pojęcia, że się o Tobie
plotkuje, bo każdy starał się, żeby to do Ciebie z różnych powodów nie
dotarło ;-) </szpileczka>
--
PozdrawiaM
|