Data: 2006-02-14 13:40:35
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <43f1caae$0$1451$f69f905@mamut2.aster.pl>,
"Radek" <r...@z...net> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał w
> wiadomości news:jareks-A23867.11515914022006@gigaeth-gw.news.tp
i.pl...
> >> > Jasne. Sęk w tym, że dla wielu ludzi _nie_jest_ wystarczająco
> >> > smaczne.
> >>
> >> Spoko - jedno/dwa pokolenia - i sprawa się znormalizuje ;)
> >> IMO jest to naturalny kierunek ewolucji cywilizacji technicznej.
> >>
> > Że coraz mniej ludzi stać na prawdziwe jedzenie? Nie uważam tego za
> > naturalne, najwyżej za smutną rzeczywistość.
>
> Nie - że pożywienie produkowane masowo wypiera ręczne.
> Smutne, czy nie - tak jest.
>
Toć napisałem - coraz mniej ludzi stać na prawdziwe jedzenie.
> >> Można ronić łzę, ale po co?
> >> /sarkazm on/
> >> a najlepsze masło to w drewnianej kadzi pra-pra.. robiła
> >> a najlepsza kapusta to ugniatana stopami wioskowych panien...
> >> itp. itd.
> >> /sarkazm off/
> >>
> > Nie, psze pana. Najlepsza kapusta to jest z kapusty bez dodatku trocin.
>
> Znowu bez dodatków... :->
> Agnieszka to opisała, ale chyba nie dość obrazowo...
>
A ja myślałem, że dość obrazowo opisała Justyna.
> Jakaśtam dość daleka rodzina mieszka w okolicy Wawy i żyje
> z tego co na targu klientom sprzedaje. Głównie warzywa.
> Co to ekologiczne naiwniaki-Warszawiaki
> nazywają "ekologiczne - od chłopa".
> No to kiedyś będąc w gościach widzieliśmy scenkę jak siakaś
> ciotuchna wyraziła chęć "wzięcia kilku ładnych marchewek
> na rosołek dla wnusi". Na to "chłop" odpowiada:
> "daj pokój Krycha, tego to ja bym świniom nie dał, to na sprzedaż jest,
> tutaj mamy warzywa dla siebie - proszę bardzo weź ile chcesz".
>
To ja spróbuję uzupełnić: w hipermarketowym żarciu znajdziesz te same
marchewki, których ten chłop świniom by nie dał, a oprócz tego masz duże
szanse na znalezienie resztek tych, które dał.
> >> Tylko i wyłącznie przyzwyczajenie - nic więcej ;)
> >>
> > Smak to atawizm, powiadasz? Nie wiesz co tracisz.
>
> Łojejku. Ja też jedne rzeczy lubię, inne nie.
> Ale po kiego grzyba jakieś górnolotne teorie sobie
> dorabiać? Smak/lubienie czegoś to tylko nawyk/przyzwyczajenie.
> I jak każdy nawyk można go wysterować.
>
Dobrze, ale po co? Żeby się zachwycać smakiem gołąbków ze słoika, które
zupełnie się nie różnią od zrazów z puszki?
> Dla przykładu alkohol - piwo, wino, cokolwiek - weź pierwszego
> z brzegu dzieciaka i zobacz jego reakcję na pierwszy łyk.
> A weź tego dzieciaka za 10 lat jak z kumplami w pubie
> 10 piwek w dwie godziny wysącza...
> Czy pamięta, że pierwszego łyku mało co nie zwymiotował?
>
Akurat piwo to dzieciom zazwyczaj smakuje.
> Nie. Co więcej będzie twierdził, że jest smakoszem,
> i że on to tylko jasne, albo ciemne, albo kolorowe, bo inne
> to mają "podły" smak... :>
>
Znam takich, co piwa nie cierpią. Też sterowani?
> >> Czyli to, że głównym powodem robienia przetworów,
> >> czy gotowania w domu jest szukanie oszczędności.
> >>
> > Tak to sobie tłumacz. "Jestem człowiekiem oszczędnym, więc nie kupię
> > ferrari, tylko tańsze auto". A ja powiem zwyczajnie: mam opla, bo na
> > jaguara mnie nie stać.
>
> Jeśli już analogię samochodową chcesz stosować, to bardziej pasuje:
> "Komunikacją miejską taniej, ale samochodem wygodniej".
>
1. Żebyś się nie zdziwił (i nie mam na myśli niewygodnych samochodów).
2. I ci, którzy jeżdżą komunikacją miejską, robią to głównie z
oszczędności?
> >> Pomijając autentycznych zapaleńców, zdecydowana
> >> większość ludzi w momencie gdyby byłoby ich na to stać
> >> zapłaciłaby przysłowiowej pani Zosi, albo nawet najęła
> >> zawodowego kucharza + osobę do sprzatania.
> >>
> > Ty, a ta pani Zosia to ma placki robić z proszku czy z utartych
> > ziemniaków?
>
> Ma robić takie, żeby pracodawca był zadowolony.
> Jak i z czego - to jej broszka. O ile zachowa podstawowe
> normy higieny - pracodawca wydaje kasę, żeby o takich
> pierdołach nie myśleć.
>
No to tu się różnimy, bo ja pani Zosi za wrzucanie do gara pierogów z
torebki bym nie zapłacił. A gdyby się nie różniły od tych robionych
przez nią, to bym jej w ogóle nie wynajął.
> >> Nie rozumiem - po co się oszukiwać?
> >>
> > Kto tu się oszukuje?
>
> Ykhm... ;)
>
> >> Po prostu krucjatę z obłudą i mydleniem oczu zapoczątkowałem,
> >> jak to zmywanie/gotowanie jest najlepszym sposobem na
> >> rodzinny wypoczynek, relaks, odprężenie, zabawę etc... ;-P
> >>
> > Aleś tych wiatraków natłukł...
>
> No Ojcem Tereskiem nie jestem, więc robię to tylko
> dla własnego dobrego samopoczucia. :)
>
Chodziło o wybór celu.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|