Data: 2005-07-31 20:47:41
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dch4r4$s9$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> pobawienie sie nie jest dla mnie jednoznaczne z zayzylymi kontaktami.
Dla Ciebie, jako dorosłej osoby z pewnością nie, ale dla 6-7 latków jak
najbardziej.
Gdyby było inaczej, to problem opisany w tym wątku zapewne by nie istniał.
Pisałam już, że dla dzieci zabawa to nie jest mechaniczne przekładanie
zabawek (tak jak w świecie dorosłych kurtuazyjna rozmowa o dupie Maryni i
pogodzie), lecz przede wszystkim zaangażowanie emocjonalne.
>> Przecież one nie powiedziały, że nie lubią jej, bo nie zna
>> angielskiego. Powiedziały jedynie, na początku, że nie będą się z
>> nią bawić, bo nie mogą się z nią dogadać. A potem, że nie będą się
>> bawić, bo jej nie lubią. Ale powodów nielubienia nie podały.
> i wlasnie ja jako mama wolalabym te powody znac.
No dobrze, znasz powody, wyjaśniasz dziecku, że nie są to powody do
nielubienia, a dziecko mimo to nadal nie lubi tej koleżanki i nadal nie ma
ochoty się z nią bawią. Co wówczas? Naciskasz dalej? Do jakiego momentu? Aż
"złamiesz" swoją córkę i pójdzie się ona bawić na siłę i z kwaśną miną? O
coś takiego Ci chodzi?
>> Nigdzie czegoś takiego nie napisałam.
>> Ale mniejsza z tym. Uważam, że to może być powód do nielubienia.
>> Ja też nie lubię osób tego typu. Mam do tego prawo i bynajmniej nie
>> wynika to z mojego złego charakteru.
> a moim zdaniem wynika. bo mozna nie lubic tego typu zachwania, ale
> czy od razu ma to byc jednoznaczne z nielubieniem tej osoby?
Jedno wynika z drugiego. Zachowanie nie istnieje w oderwaniu od osoby, a
więc nie lubiąc zachowania, nie lubię też zazwyczaj danej osoby. Gdy jej
zachowanie się zmieni, to całkiem możliwe, że zmienię swój stosunek do niej.
Natomiast zgodnie z tym, co piszesz, zasadniczo nie można nie lubić nikogo
na świecie, bo zawsze powodem jest czyjeś zachowanie albo charakter (jedno
zresztą wynika z drugiego).
>> [BTW - czy wiesz kto jest najczęściej ofiarami pedofilów?
>> Dziewczynki, którym wmawiano, że ich odczucia są irracjonalne,
>> głupie, bezsesowne i że starsi wiedzą lepiej. Te, których odczucia
>> szanowano i nie próbowano nimi manipulować, są bardziej asertywne,
>> pewne siebie i rzadko kiedy dają się wrobić w takie historie.]
> czy ktos komus wmawia to co ty teraz wypisujesz?
_Co_wmawia? Bo fragment jest obszerny i nie wiem, o co konkretnie Ci chodzi.
>> Owszem, w skrajnych przypadkach trzeba, ale i tak ostateczna decyzja
>> powinna należeć do dziecka.
>> Chyba temu nie zaprzeczysz. Nie wyobrażam sobie bowiem, w jaki sposób
>> rodzic miałby egzekwować swoje racje.
> mysle, ze dziecko, ktore jest wychowywane w atmosferze o ktorej pisze,
> zadeyduje samo pozytywnie.
ROTFL :D
A jeśli nie zareaguje pozytywnie, to co?
> jesli mama nie ingeruje w decyzjie dziecka podyktowne
> argumentem "bo nie lubie" to takie dziecko nie jest w ogole uczne
> kolezenskosci.
Ależ mylisz się i to bardzo. Ja nie ingeruję w decyzje córki w kwestii jej
sympatii i antypatii, moja córka nie lubi wielu osób z jej otoczenia, a mimo
to jest uważana w przedszkolu za wyjątkowo koleżeńską.
--
PozdrawiaM
|