Data: 2007-10-30 10:36:15
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!
Od: "Jagna W." <w...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał w wiadomości
news:fg707l$e4p$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Mogę oczywiście. Ale nie o to mi tutaj chodzi.
A widzisz, bo mi właśnie o to :)
> Ustąpić? Chodzi o to, żeby nie musieć ustępować
No i właśnie tu się kompletnie nie zgadzamy. Ja nawet podświadomie nie
stwarzam sytuacji, w których mój małżonek musiałby zrezygnować z jakiejś
własnej przyjemności tylko i wyłącznie z poczucia małżeńskiej
solidarności.On też nie. I uważam, że to bardziej przejrzysty układ, bo nie
mamy potem takich dylametów moralnych jak Ty z wycieczką (jednak się
skusiłam na ten wątek ;-).
> Małżowi nie przyszłoby do głowy coś takiego. Ja też zresztą nie wyobrażam
> sobie, żebym mogła się obżerać czekoladą w jego obecności w momencie,
> kiedy on bym z jakiegoś powodu nie mógł ani kawałeczka.
Czyli jemu też byłoby przykro z powodu takiej pierdóły?
A nie jest przykro, że jedziesz bez niego na wycieczkę?
> Widzisz, ale to Ty rozpatrujesz to w kategorii problemu. Dla nas to
> naturalne.
Chyba nie do końca takie naturalne, bo nie miałabyś dylematów z powodu
wycieczki (przepraszam, że ciągle o tym piszę, ale to idealny argument ;-) i
po prostu byś nie pojechała.
> Pewnie. "Zagryzę zęby i będę udawała że wszystko jest cacy" to jest
> cholernie dorosłe (i uczciwe wobec drugiej strony) podejście do tematu :/
Dziecinne jest przede wszystkim to, że cierpisz z tak błahych powodów, jak
niemożność wypicia w danej chwili drinka z Malibu. Co pociąga za sobą całą
resztę. Też dziecinną :)
Rozumiem, gdyby Ci powiedział, że się z Tobą tym Malibu nie podzieli, bo nie
i już. Albo gdyby popijając je, celowo drażniłby się z Tobą i podsuwał pod
nos do powąchania ;-) Też by mi było dziwnie. Ale tu?
JW
|