Data: 2005-09-27 14:21:38
Temat: Re: problem małżeński
Od: "gouge" <g...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dhbgvc$72i$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ja bym powiedział, że problem zaistniał wcześniej - w momencie
> kiedy żonie zaczęły takie pomysły do głowy przychodzić.
> Umówienie się na randkę to tylko objaw - nie "choroba" sama w sobie.
Trudno się nie zgodzić.
Czy przyznasz jednak, że są ludzie po pierwsze - szczególnie poddatni na
szukanie tego typu kontaktu, a po drugie - wierzący w dość przecież złudny
przekaz płynący z Sieci? Odnoszę się tu oczywiście do postu inicjujacego i
problemu "randkowania internetowego";)
Widzisz, niestety miałam okazję być zdradzaną i w realu i w Sieci (kiedyś tu
już o tym wspominałam przy jakiejś okazji) i do głowy by mi nie przyszło
twierdzić, że nie było w tym mojej winy. Ale w moim przypadku było tak, że
po odkryciu pierwszej zdrady ja zostałam obarczona całą winą za to co się
stało i uwierzyłam w to. Tak samo było później - zdaniem byłego męża zawsze
100% winy leżało po mojej stronie. Bardzo wiele pracy kosztowało mnie
uświadomienie sobie, że wprawdzie mogę być w połowie winna za rozpad
związku, ale nie jestem winna temu, że ktoś mnie zdradzał. Ani trochę. Mimo,
że trywialna, dla mnie to była ważna myśl.
Ja w sumie nie mam rad dla jacka w. Kiedy była w jego sytuacji czułam się
kompletnie bezsilna, nie poradziłam sobie z tym, ale wierzę, że można takie
sytuacje przetrwać i wyjaśnić.
> Radek
Pozdrawiam
gouge
|