Data: 2002-11-26 15:13:33
Temat: Re: prośba o radę
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Martens" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:as01lb$ra$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik agi ( fghfgh ) <a...@p...onet.pl> w wiadomości
do grup
> dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...
> > [...]
> > ignorowac wszelkie proby kontaktu.
>
> Wszystko to robię i nic to nie daje.
Na razie. W końcu jej się przecież znudzi. Warunek konieczny -
_zero_ kontaktu. Ale absolutne zero. I absolutna konsekwencja.
Słuchawkę odkładać natychmiast. Listy wyrzucać do kosza,
poleconych nie odbierać. Przechodzić na drugą stronę ulicy.
Grzecznościowych konwersacji nie podejmować. Na prowokacje nie
reagować. Szantażowi nie ulegać. Twardym trza być. Raz
odbierzesz telefon, powiesz "Słuchaj, daj mi spokój, nie chcę z
tobą rozmawiać" - i kółeczko zaczyna się kręcić od początku.
Człowiek ma zakodowane, że nie chce drugiemu człowiekowi robić
przykrości - ale czasem trzeba. W chwilach zwątpienia
przypomnieć sobie, że przeciąganie tej sytuacji nikomu nic
dobrego nie przyniesie.
Wspólnych znajomych uprzedzić o tym, jak się sprawy mają, nie
dawać pola do wątpliwości, matactwa i komplikowania sytuacji.
I nie wymagać od żony wsparcia - dla niej to jest wystarczająco
trudne, ona dostała po głowie od życia i musi się sama
pozbierać. Jeśli chce i potrafi to wsparcie dać, to jest świętą
kobietą i należy docenić. Jeśli nie - też jest świętą kobietą, w
końcu pozwoliła Ci wrócić, z resztą musisz sobie dać radę.
Powodzenia.
A z punktu widzenia kobiety porzuconej - najbardziej boli do
momentu uświadomienia sobie prostego faktu: "ten facet naprawdę
mnie nie chce". Potem jest łatwiej. Jak to do niej dotrze,
zacznie odpuszczać.
Pozdrawiam
Hanka
P.S. Ja to wszystko gdzieś wyczytałam, tylko nie mogę sobie
przypomnieć, gdzie. Poza ostatnim akapitem - to z autopsji.
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
|