Data: 2004-09-22 10:25:45
Temat: Re: "ta trzecia"
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Puchatka" <p...@t...pl> napisał w wiadomości
news:cirdj2$idf$1@korweta.task.gda.pl...
> Ciekawa jestem zdania innych kobiet - jak i dlaczego zachowalyby sie w
> pokrewnej sytuacji. Czy blizszy wiekszosci jest model przyjaciolki mojego
> meza czyli "zona nie ma nic do gadania", czy tez moj?
Wydaje mi się, że w przyjaźniach "mieszanych" najważniejsze jest, czyste
postawienie sprawy pomiedzy małżonkami i pewna sfera dystansu fizycznego,
zachowywana pomiędzy przyjaciółmi z własnej woli. Dla dobra i spokoju ducha
małżonków właśnie.
Jesli znalazła bym się w sytuacji, gdzie małżonka przyjaciela zaczyna się
niepokoić, postarała bym sie usunąć, przynajmniej na czas , aż wyjaśnią
między sobą nieporozumienia i zbudują zaufanie, będące w stanie przyjąć na
siebie ciężar innych "związków" międzyludzkich.
Wydaje mi się, że na tym własnie polega miedzy innymi przyjaźń, na pomocy
przyjacielowi, nawet jeśli wymaga ona od nas wyrzeczeń - trudno nazwać
przyjaźnią "związek" który tak komplikuje przyjacielowi życie, że prowadzi
do kłopotów rodzinnych, a może i rozpadu małżeństwa.
Wiem jak trudno pogodzić się z ograniczeniem kontaktów z kimś, kogo
postrzegamy jako przyjaciela, ale czasami jest to najlepsze wyjście dla
niego, a czasami i dla nas.
Przyjaźń to forma miłośći, a miłość nie powinna opierać się na chęci
posiadania mimo wszystko.
Sowa
|