Data: 2003-06-26 06:25:38
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "j...@j...biz" <j...@j...biz>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 20 Jun 2003 02:21:40 +0200, "Sowa" <m...@w...pl> wrote:
>> A moze ja zupelnie inaczej wyobrazam sobie ten kawalek duszy? Moze
>> dla mnie piec minut intymnej rozmowy i troche poseksienia sie jest
>> warte wiecej _jako przejaw dbania o siebie nawzajem_ niz wszystkie
>> prezent y, jakie dostalem?
<snip>
>> Udowodnij mi, dlaczego taka skala wartosci i skala przyjemnosci
>> jest gorsza czy niewlasciwa w stosunku do innych skal wartosci
>> i przyjemnosci.
>Bo chodzi o wzajemność - sorki ale 5 minut intymnej rozmowy i poseksienia
>zdarza się w stałym związku kilka razy w tygodniu. Rozmowy niewymiernie
>częściej. To jest codzienność.
Dla mnie to ta "codziennosc" stanowi o zwiazku, a nie okazjonalne
prezenty. prezent = kwiatek do kozucha, po cholere mi kwiatek,
jak bez kozucha "zamarzniemy"?
(a i smierdzi mi troche ten kwiatek - doceniam intencje, ale jak
dostaje prezent, to wrecz czuje przymus, zeby jakos nie obrazic
ofiarodawcy, i to budzi we mnie niesmak; jak mam dac prezent, to nigdy
nie wiem, czy jest odpowiedni, i WIEM, ze tej drugiej osobie moze
on nie pasowac, i tez budzi we mnie niesmak to, ze ta druga osoba tez
w zasadzie jest pod jakims naciskiem mowienia dziekuje nawet, jesli
prezent sie nie podoba, itd - wkurza mnie to wszystko)
>Jeśli Ty _wiesz_ że wyobrażasz sobie coś inaczej - to znaczy że masz wiedzę,
>jak wyobraża to sobie ta druga strona.
Nie. To znaczy tylko to, ze wiem, ze moje wyobrazenie jest INNE. A
niekoniecznie, ze wiem (naprawde dobrze) JAKIE jest to wyobrazenie
drugiej osoby.
>Postarać się 2 razy w roku zrobić jej przyjemność na miarę jej wyobrażeń, to
>naprawdę niewiele.
Generalnie staram sie sprawic jej przyjemnosc czesciej (na sposoby
inne, niz dawanie prezentow), ale ty tak przedstawiasz te kwestie,
jakby te 2 pieprzone prezenty to byla niemalze podstawowa kwestia w
zwiazku, cos, bez czego zyc prawie nie mozna.
>Codzienność, To te małe codzienne kroczki prowadzące do celu - a takie
>większe okazje to jakby drogowskazy /sprawdziany dla obojga - czy ich wózek
>toczy się ciągle w tym samym kierunku. Czy może tylko jedno go ciągnie, gdy
>tymczasem drugie leży brzuchem do góry i pogania bacikiem.
No i ile (i jak daleko idacych) wnioskow mozna wyciagnac na podstawie
braku lub niezbyt oczekiwanego prezentu 2 razy do roku.
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
|