Data: 2006-05-06 16:08:49
Temat: Spiskowa teorie dziejów i jej atyteza
Od: "el Guapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sprawienie, aby królik zniknął w kapeluszu jest nie mniej magiczną sztuczką,
niż sprawienie, aby się nagle - 'ni stad ni z owad' - w owym kapeluszu
pojawił. Jeden z największych wyczynów Davida Copperfielda polegał na
sprawieniu, iż na oczach zdumionej publiczności zniknął cały wagon Orient
Expressu. Czy magiczne 'puf', z którego coś powstaje jest mniej magiczne
niż 'puf', w którym coś istniejącego znika bez śladu?
Każda głupota ma swoje lustrzane odbicie, bezmyślna negacja głupoty ... może
wieść również do głupoty. Także spiskowa teoria dziejów ma swoją nemezis,
swoista antytezę. Teorie spiskowe są konstruktywne: konstruktywne w sensie
tworzenia nowego obiektu rzeczywistości - spisku właśnie, ale co z działaniem
przeciwnym - z destrukcyjną jej wersją, czyli ze znikaniem obiektów
rzeczywistości w niebyt? Czy wyciągnięcie królika z kapelusza jest mniej
magiczne, niż sprawienie, aby rzeczywiście istniejący królik w kapeluszu
zniknął?
W imię założenia a priori, ze wszelkie teorie spiskowe sa śmieszne i
niemożliwe pozwalasz sobie na zniknięcie królika w kapeluszu - wykluczasz poza
nawias RP wpływ całego aparatu partyjno-ubeckiego (Twoje obśmiewanie wpływu -
co tam wpływu – w ogóle istnienia 'układu'). Wyłączasz z równania
rzeczywistości III RP zmienna wielkości słonia. Zmienną, która poprzedniemu
równaniu pt. PRL całkowicie nadawała kształt. Nagle rozpływa się ona w
niebycie, no bo przystanie na jej istnienie i wpływ oznaczałoby akceptację
teorii spiskowych, które a priori prawdziwe być nie mogą - redukcja doskonała
(‘doskonała inaczej’) po prostu. Popełniasz nie mniej magiczną sztuczkę
od
wyciągnięcia królika z kapelusza - Twój antyteoriospiskowy dogmatyzm wiedzie
Cię na manowce adekwatnej do spiskowych teorii niepoważności.
A prostszymi (teoriospiskowymi ozcywiście) słowami - o to właśnie pewnej opcji
politycznej chodziło - ponieważ dopuszczenie w ogóle do rozważań na temat
ważności tej konkretnej zmiennej prowadziłoby za pewne do bardzo niewygodnych
wniosków, to co należy zrobić, aby owe rozważania w ogóle uniemożliwić (lub
ich następstw się nie obawiać)? Zakazanie jest już niemożliwe (i
nieskuteczne) - należy więc spacyfikować w ogóle możliwość rozpatrywania tej
zmiennej, a najskuteczniejszym na to sposobem jest ... ośmieszenie. Wepchnięto
więc wszelkie o niej rozważania do szuflady opatrzonej etykietką 'teorie
spiskowe' i (pseudo)intelektualiści dzięki temu nie czują dyskomfortu
niepoważności ich wywodzików pomijających je, bo przecież żaden szanujący się
(pseudo)intelektualista za rozważania teoriospiskowe sie nie weźmie, ponieważ
a priori warte rozważań one nie są. Koło absurdu się zamyka ... a implikacja o
fałszywym poprzedniku jest zawsze prawdziwa, poprzednikiem tym zaś jest
magiczne zniknięcie zmiennej w kapeluszu.
Skoro nie ma żadnego 'układu' - aż 'tak bardzo go nie ma', iż w ogóle myśl o
jego istnieniu jest śmieszna, to co stało się z całym aparatem partyjno-
ubeckim PRL? Może w PRLu też go nie było - robotnicy musieli więc sami siebie
pałować na swój własny rozkaz, klechy sami siebie torturowali i zabijali,
obiekty inwigilacji inwigilowały siebie same, a może nawet donosy same się
pisały??? ('W moim magicznym domu wszystko się zdarzyć może - same zmyślają
się historie, sam się rozgryza orzech' - jak śpiewała Hanna Banaszak).
Skoro tak - bez wątpienia - błyskotliwy umysł jak Twój (to nie szyderstwo,
tylko szczere uznanie) nie dostrzegł tego, że ‘dał sobie’ zniknąć królika
w
kapeluszu, to co dopiero mówić o umysłach mniej tęgich?
Wiara w możliwość nadprzyrodzonego znikania nie jest dla mnie ani odrobinę
rozsądniejsza od wiary w możliwość nadprzyrodzonego pojawiania się, uwierzyć,
że nie ma czegoś, co jest nie jest ani odrobinę mądrzejsze, niż wierzyć, że
jest coś, czego nie ma, obojętnie, czy zaniedbam istniejącą zmienną równania,
czy też wprowadzę sobie ‘z kapelusza’ nową zmienną – wynik otrzymam
niepoprawny.
Szczerze pozdrawiam
EG
PS. Ty trafiasz do mojej kolekcji ludzi bardzo błyskotliwych, ale błądzących z
uwagi na przyjęcie niewłaściwych założeń. Pozostaje mieć nadzieję, że nie
uciekniesz przed weryfikowaniem wobec siebie samego racjonalności i spójności
własnego systemu przekonań - jeśli tak będzie, to spokojny jestem dokąd
dotrzesz.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|