Data: 2003-02-27 18:53:18
Temat: samotnosc
Od: "Kropeczka" <U...@p...xo.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam,
Jak przyzwyczaić się do samotności? Jak pogodzic się z tym, że tak naprawdę
i do końca każdy z nas jest sam i tylko sam? Ze nawet jak jest ktoś, to i
tak go nie ma? Jak uniezależnić się? Jak nie ryczeć z bezsilności i z
poczucia takiego cholernego osamotnienia? Jak się wziąć w garść? Jak
sprawić, żeby nigdy nie mieć chwil załamania, żeby zawsze trzymać siebie i
nerwy na wodzy, żeby zawsze do przodu i na przekór? Czy w ogole tak można?
Wiem, że nie można.. ale jak mam się z tym pogodzić? Jak mam zaakceptować
to, że ja zawsze jestem i będę tak naprawdę sama, że ludzie przychodzą,
odchodzą, a ja trwam? Że mam pozwolić komuś odejść? Że nawet jak potem ktoś
przyjdzie, to i tak odejdzie? Że nawet jeśli mam przyjaciół, to nie mogę im
głowy zawracać non stop, bo każdy ma swoje życie? że muszę się nauczyć
zawsze i wszędzie sama rozwiązywać problemy?
że mam nie patrzeć w przeszłośc.
że jest tu i teraz.
mam dość tego... bezsilności i niemożności zaakceptowania pewnych
nieuchronnych faktów i konsekwencji.
mam dość wlasnego idealistycznego czasami patrzenia na świat.
Kropeczka
|