Data: 2005-07-04 21:32:16
Temat: Re: 7-latek a język obcy
Od: Jonasz <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Nixe napisał:
> Jak myślicie, czy 7 letnie dziecko może już mieć indywidualne lekcje
> języka obcego ze swoim nauczycielem czy to trochę za wcześnie i powinno
Nasza starsza kruszynka zaczęła prywatne lekcje
w pierwszej klasie. Początkowo była sama, później
z dwiema koleżankami, ale to bardzo różnie bywało,
tzn. często się rozmijały. Właśnie mijają cztery
lata i widzę, że efekty są skromne.
> jeszcze uczyć się w grupie? Spotkałam się z opinią, że do jakiegoś wieku
> takie indywidualne lekcje nie mają żadnego sensu, bo dziecko się nudzi,
> bo się krępuje, bo w grupie jednak jest ciekawiej, bo więcej relacji,
> więcej różnorodnych możliwości prowadzenia lekcji. Ale ja niestety po
> rocznym kursie Martyny w grupie (szkoła językowa dla dzieci) jestem
> totalnie niezadowolona, ponieważ imho prawie 1200 zł poszło się gonić.
No właśnie, miałaś inne oczekiwania, prawda? Ja też
byłem bardzo niezadowolony, gdy dziecko mnie wołało
do roboty przy tekstach spoza szkolnego zakresu.
Zero pracy ze słownikiem, dość mały zakres słownictwa,
bardzo marnie z czasami, ani słowa o czasownikach
modalnych.
> Dziecko (bardzo zdolne, inteligentne, pojętne i pracowite) nie umie
U nas trochę inaczej: bardzo zdolne, raczej inteligentne
i pojętne, bardzo mało pracowite. Również nie umie nic
praktycznie.
> praktycznie nic. Kierownictwo szkoły językowej tłumaczy się mętnie "bo
> to tak zawsze jest - dziecko niby nic nie umie, a potem się okazuje, że
> gada jak stare". No ale ja to trochę inaczej jednak widzę, tym bardziej,
> że wg relacji Martyny lekcje w większości stanowią piosenki, nauka
> alfabetu, zabawy (niekoniecznie związane z językiem) i ... uspokajanie
W zerówce też było uspokajanie łobuziaków, w podstawówce
przez cztery lata nie było problemu z dyscypliną, ale
tempo dość wolne. Monstrum o wielu nosach było robione
długo i wytrwale. Kolory dwa razy, że o alfabecie i
liczeniu nie wspomnę.
> największych łobuziaków. W książkach natomiast główne "activities" to
> ... kolorowanie obrazków. Ja wiem, że to dopiero początki, ale
Właśnie to kolorowanie, też było na porządku dziennym
u naszej koleżanki, a powiem, że jest bardzo dobrą
nauczycielką, co widać po jej uczniach, np. na maturze.
Raz nawet siedziałem tam na zajęciach i słuchałem.
Umiem słuchać po angielsku. Było trochę rozmowy.
> spodziewałam się jednak jakichś ambitniejszych zajęć. I że dziecko po
> roku nauki (zasadniczo to po dwóch, bo wcześniej miała angielski w
> przedszkolu) będzie umiało coś więcej, niż tylko powiedzieć "yes" i
> "no", policzyć do 10 i nazwać główne kolory. No i jeszcze kilka części
> ciała.
Tak więc, oboje się przeliczyliśmy: ja w indywidualnych
lekcjach, a ty w grupowych.
> Stąd decyzja o prywatnym nauczycielu i lekcjach albo w pojedynkę albo w
> góra dwie osoby. No ale tu mam dylemat, bo rozmawiałam z koleżanką
> anglistką i to ona powiedziała mi właśnie, że takich małych dzieci nie
> ma jeszcze sensu uczyć indywidualnie (argumenty z początku tego maila) i
> że najlepiej to dopiero w wieku 9-10 lat. A wcześniej to idealnym
> rozwiązaniem sa zajęcia grupowe.
Idealnie, to jest jak język dziecko poznaje od różnych
osób, żeby przypadkiem nie mówiło piskliwym głosikiem,
"bo Pani tak mówiła". Żeby słyszało i rozumiało rozmaite
memłanie głosek i tempo wymowy.
Myślę, że idealne to jest właśnie uczenie się piosenek,
wyliczanek i wierszyków. Na tym etapie rozwoju bardzo
łatwo odciskają się całe wzorce, a trudno przyswajają
się reguły.
> No i sama nie wiem. A jak jest u Was?
Gdyby nie Tibia, to bym myślał, że ta szóstka na
świadectwie to za grzeczność. Dopiero teraz widzę,
że dziecko jednak umie czytać zdania i zaglądać do
słownika. Tylko nie wiem, jaką ma wymowę, zresztą
u nas w domu każdy mówi inaczej: ja "ze bitels",
żona "de bitels", a dziecinka "we bitels", zaś
najmłodsza wcale tego nie mówi, choć w zerówce
teraz miała angielski. ("The Beatles")
Uważam, że najważniejsza jest różnorodność. Jeśli możesz
to udostępnij dziecku kasety lub płyty do nauki
wymowy i kilka programów do nauki słówek. Jeden czy
trzech nauczycieli to trochę ograniczony zakres wzorów.
Powodzenia
J.
--
Getto dziecięce jest kolorowe i wesołe, pełno tam
bajkowych postaci i dźwięczą piosenki z reklam.
Strażników prawie nie widać.
|