Data: 2016-04-12 19:45:39
Temat: Re: Chałwa - zrób to sam
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 12 Apr 2016 11:04:18 +0200, Trefniś napisał(a):
> W dniu .04.2016 o 22:19 Ikselka <i...@g...pl> pisze:
>
>> Dnia Mon, 11 Apr 2016 21:19:46 +0200, Trefniś napisał(a):
>>
>>> W dniu .04.2016 o 20:46 Ikselka <i...@g...pl> pisze:
>>>
>>> (...)
>>>> Chałwę jem statystycznie raz w roku - w nagłym a histerycznym
>>>> przypływie
>>>> chuci na słodkość, dopadającej mnie przeważnie w okresie listopadowej
>>>> deprechy. Tylko wtedy AŻ TAK mi wszystko jedno 3333-]
>>>
>>> Stąd - chałwa słodzona miodem (nawet IG podawany poniżej 100 przez
>>> niektórych), a słonecznik i sezam również zdrowy, choć tłusty.
>>> Taka chałwa jest zwyczajnie znacznie zdrowsza, niż tucząca! Polecam
>>> łasuchom!
>>
>> Wszystko byłoby OK, gdyby nie ten słonecznik chemicznie łuskany,
>> zjełczały
>> - ble :-(
>
> Łuskanie odbywa się mechanicznie, na przykład:
>
> https://www.youtube.com/watch?v=KvUdXOe9fwA
Niekoniecznie.
>
> Jełczenie to rzeczywiście problem, ale rozpoznać można po zapachu.
Ale dopiero po użyciu :-)
> Z doświadczenia wiem, że słonecznik rzadko bywa sprzedawany zjełczały.
No rzadko - albowiem jest mieszany z niezjełczałym.
>
> Znacznie gorzej jest z innymi "orzechami".
> Niektóre (np. arachidowe) mogą być też skażone pleśniami.
I taki oto słonecznik jest tu tym pięknym wyjątkiem?
333-)
> Nawet orzechy z prawidłowym terminem przydatności potrafią być zjełczałe.
> Kiedy mamy do czynienia z orzechami "smakowymi", to prawdopodobnie ich
> niska jakość jest w ten sposób maskowana.
Odkąd orzechy są w masowej sprzedaży, praktycznie ich nie kupuję... Tzn
czasem do ciasta - ale nigdy te smakowe. Musi być świeża partia i wtedy je
mrożę, wtedy są dłużej świeże i nie jełczeją..
>
> Oczywiście można popaść w przesadę i zacząć jeść wyłącznie produkty
> "prosto z pola, zebrane własnoręcznie". Niestety, dla większości to
> nieosiągalne.
Cóż. Ja praktycznie tak robię, tyle że sprowadza się to do tego, że prawie
wcale nie jemy orzechów.
Nie kupuję też pieczywa z ich dodatkiem, tzn z dodatkiem wszelkich ziaren -
one wszystkie są skażone pleśnią, konserwantami - i w mniejszym lub
większym stopniu jełkie.
> Albo wręcz dojdziemy do bretarianizmu (inedii), czyli odżywiania się
> wyłącznie powietrzem i słońcem.
> :)
Zielono mi :-))
> Są jeszcze sklepy z tzw. "zdrową" żywnością, jeśli ktoś nabierze zaufania
> do któregoś...
Pic na wodę to jest i tyle. "Zdrowość" sprowadza się tam do ubogiej grafiki
i wykończenia opakowań oraz do stosownych, "przekonujących" napisów. Nie
mam złudzeń, są to te same produkty, co w hipermarkecie w kolorowych,
błyszczących, szeleszczących torebeczkach i pudełkach...
|